sanktuaria w Polsce
Niewielu pamięta, że pierwsza peregrynacja statuy fatimskiej w diecezjach Polski odbyła się w kilkunastu parafiach Śląska i Opolszczyzny na przełomie 1959 i 1960 roku. Przyniosła wielkie odrodzenie wiary, a jej początek dała właśnie Turza.
Słowa te napisał metropolita katowicki abp Damian Zimoń, a zachęcając do pielgrzymowania do turzańskiego sanktuarium, dodał: „Wiem, ile łask można wyprosić w tym miejscu”
Ubodzy, was to spotkało
Pod koniec drugiej wojny światowej przechodził tędy front i gdy wysiedleni mieszkańcy mogli wreszcie powrócić do domów, zastali zgliszcza 60 z nich i żadnej całej stodoły. Dzięki pomocy diecezjalnej „Caritas” oraz dobrych ludzi turzanie dostali na początek podstawowe sprzęty i trochę odzieży. Bieda zresztą była tu zawsze, a kościoła – nigdy. (Parafia mieściła się z Jedłowniku). Rodziny, ubogie, teraz zaś pozbawione ojców przepadłych na strasznej wojnie, modliły się żarliwie, do Boga wołając o pomoc. Ojciec niebieski natchnął ich prawdziwą nadzieją – myślą o własnej świątyni, i dał siłę do podjęcia dzieła. Jedłownicki proboszcz, pasterzujący im od 1929 roku ks. Alfons Januszewicz, poparł sprawę całym sercem i uzyskał zgodę Kurii Diecezjalnej w Katowicach. Włączyć się do prac już nie mógł, schorowany zmarł w 1947 roku, a sprawę podjął wraz z parafianami młody ks. Ewald Kasperczyk.
Już wówczas żywił on wielką cześć dla Matki Bożej, a gdy turzanie nie mogli się zgodzić co do patrona planowanego domu Bożego, ksiądz – pamiętny, że w 25-lecie portugalskich objawień papież Pius XII poświęcił cały świat Matce Bożej Fatimskiej – teraz, w 1947 roku, na nabożeństwie majowym zaproponował wiernym Patronkę, a nawet ułożył od razu pieśń z refrenem: „Witamy Cię, Fatimska Pani, / Odtąd Ty zawsze będziesz z nami”. Ludzie podjęli tę myśl entuzjastycznie i ruszyli z procesją na najwyższe wzniesienie w Turzy. Ksiądz prosił, by najpierw obecni wybaczyli sobie wszelkie krzywdy i urazy, a gdy tak się stało, poświęcił plac pod budowę. Nie mając żadnych funduszy, ślubował wtedy w duchu, że jeśli się znajdą do 13 czerwca, ufunduje figurę fatimskiej Pani i postawi ją na miejscu przyszłego ołtarza.
Ślubowania musiał dotrzymać – ofiary przeszły wszelkie oczekiwania, do pracy przystąpiła cała wieś – każdy według możliwości – pojawiły się też materiały budowlane. 13 czerwca figura Matki Bożej w drewnianej kapliczce istotnie znalazła się na placu budowy. Dalsze prace postępowały tak szybko, że 13 lipca odprawiono Mszę św. na ukończonych fundamentach.
13 października 1948 roku parafia powitała w nowym kościele wizerunek Matki Bożej Fatimskiej namalowany przez Franciszka Worka z Rupienki. Obraz (2,20 x 1,35 m) umieszczono w głównym ołtarzu.
Świątynia była gotowa po półtora roku prac i 14 listopada 1948 bp Stanisław Adamski poświęcił nowy kościół. Na tę wielką uroczystość przybyło 11 pielgrzymek z okolicznych parafii.
Szykany
Turza szybko stała się sławna w okolicy, najpierw ze względu na kulę na kościelnej wieży – mówiono, że to świat wznosi się tam do nieba – a później dzięki wiernym z Jedłownika, Wodzisławia, Gorzyc, Skrzyszowa, skąd szła fama do Rybnika, Jastrzębia, Żor i Katowic.
Dla pielgrzymów i mieszkańców od początku organizowano nabożeństwa: każdego trzynastego dnia miesiąca od rana do 16.00 wystawienie Najświętszego Sakramentu, wieczorem Msza św. z kazaniem, nieszpory, procesja ze świecami... Od początku też kościół był tłumnie nawiedzany – na 40-lecie objawień fatimskich przybyli pielgrzymi z 223 parafii polskich, a liczne notatki o doznanych w Turzy łaskach pochodzą już z 1952 roku.
Najpierw sama budowa świątyni tak entuzjastycznie podjęta przez ludzi, a potem jej coraz szersza sława bardzo były nie w smak komunistycznej władzy, która przemianowała Katowice na Stalingród. Próbowano zatrzymać budowę. Szykanowano proboszcza, wzywając go na milicję, naznaczając mandaty, nakazując opuścić mieszkanie w Turzy. Ks. Kasperczyka oskarżono nawet... o szpiegostwo i zmuszono do opuszczenia placówki w 1954 roku. Szykanowano pielgrzymów zdążających na fatimskie odpusty. Władze wprowadziły tu strefę nadgraniczną, a drogi obsadziły wopistami. Pielgrzymów zatrzymywano, legitymowano, kierowców samochodów karano mandatami, trasy autobusowe zastawiano zaporami, nie można było kupić na dworcach kolejowych zbiorowych biletów, tylko pojedyncze...
Ludzie i tak przyjeżdżali do Turzy, kult Matki Bożej Fatimskiej rozwijał się, a proboszcz wrócił do parafian po październikowej odwilży 1956 roku.
Strach władzy
Ks. Ewald Kasperczyk marzył o sprowadzeniu do Turzy figury Matki Bożej wykonanej w Fatimie i chyba sama Maryja chciała sprawić mu radość, bo oto na pokładzie statku „Śląsk” przypłynęła z Portugalii 66,5-kilogramowa skrzynia. Statua znalazła się najpierw w Jedłowniku (14 VIII 1959), następnie sześciokonnym zaprzęgiem została przewieziona do sanktuarium turzańskiego, a potem rozpoczęła peregrynację po kościołach diecezji katowickiej i opolskiej, wszędzie wyczekiwana i witana niezwykle uroczyście i tłumnie przez swych czcicieli.
Władze zareagowały natychmiast, domagając się od ordynariusza diecezji zakończenia peregrynacji i oceniając ją „jako próbę połączenia kultu maryjnego (...) z niemiecką polityką rewizjonistyczną w stosunku do ziem polskich”. Ks. prał. Gerard Nowiński w swej książce o dziejach sanktuarium w Turzy napisał: „Strach władz państwowych przed Matką Bożą Fatimską był podyktowany irracjonalnymi przesłankami. Fatimskie orędzie nie ma żadnych rewizjonistycznych przesłanek, jest w nim natomiast obnażane kłamliwe przekonanie o możliwości zbudowania lepszego świata bez Boga”.
Choć nawiedzenie wskutek nacisków władz nie trwało długo, przyniosło błogosławione skutki: pogłębienie osobistej pobożności wielkiej liczby ludzi, wzrost świadomości orędzia fatimskiego wśród Polaków, rozwój kultu fatimskiego z tak charakterystycznymi dla niego formami, jak modlitwa różańcowa, procesje światła itp. Ks. Nowiński wskazuje na zbieżność kultu fatimskiego z ideą zawierzenia Niepokalanej propagowaną już wówczas w ruchu maryjnym przez sługę Bożego ks. Franciszka Blachnickiego – wówczas założyciela Krucjaty Wstrzemięźliwości, potem twórcy Ruchu Światło-Życie.
Turza umacniała swoją pozycję miejsca, w którym można przeżyć wyjątkowe spotkanie z objawieniami i orędziami skierowanymi do współczesnego człowieka oraz doznać Bożej łaski, a szykany przerażonej władzy nie ustawały. Na przykład podczas wrześniowego odpustu w 1963 roku na stacjach zatrzymano wszystkie pociągi, nie dopuszczając ich do Turzy – pielgrzymów przywieźli więc okoliczni ludzie prywatnymi samochodami. Kiedy indziej, w 1967 roku, w dniu peregrynacji Pani Częstochowskiej nie wpuszczono do Turzy nikogo spoza parafii. Nic jednak nie zniechęcało pielgrzymów.
Strach władzy trwał i miał zasięg krajowy. W 1978 roku „internowała” ona pielgrzymującą po całym świecie Matkę Bożą Fatimską na warszawskim Okęciu – samolotu „Królowa Świata” uzbrojeni wopiści strzegli przez trzy dni i noce gdzieś na krańcach lotniska. Ówczesny opiekun figury miał powiedzieć wtedy, że trudno było się nie śmiać na widok niewierzących w Boga komunistów bojących się drewnianej figurki...
Fatimska Pani zwyciężyła, czego symbolem może być Jej koronacja w 1992 roku na placu Czerwonym w Moskwie. Wszystkie diecezje polskie odwiedziła w latach 1995–1996.
Noce Pokuty i dni pełne łaski
Po śmierci ks. kan. E. Kasperczyka (1980) jego następcą został ks. prał. Gerard Nowiński, od 1968 roku rektor kościoła w Turzy, a od erygowania tutejszej parafii (1981) jej pierwszy proboszcz. Kontynuuje on dzieło poprzednika, szerząc kult fatimskiej Pani i Jej orędzie.
Matka Boża domagała się w Fatimie pokuty, modlitwy różańcowej i nawrócenia. Szczególną odpowiedzią turzańskiego sanktuarium na to wezwanie są ogromnie popularne w okolicy Noce Pokuty.
Zaczęły się w 1978 roku, gdy 13. dnia miesiąca zgłosiła się do duszpasterza grupa świeckich z pytaniem, czy mogliby się pomodlić wieczorem w kościele. Po miesiącu przyszło ich więcej, potem jeszcze więcej... Nocne czuwanie ze Mszą św., modlitwą różańcową na sposób fatimski (z wzniesionymi rękami), godziną przebłagania, procesją światła, a głównie ze spowiedzią, do której przystępują tłumy – konfesjonały stoją na zewnątrz wśród drzew, na kościelnym placu zwanym Rajskim, zaś księża mówią o częstszych niż gdzie indziej nawróceniach – są jedyne w swoim rodzaju.
Stałym elementem nocnych spotkań jest też nabożeństwo do Matki Bożej Płaczącej z Syrakuz. Przypomnijmy, że objawienia na Sycylii miały miejsce 29 sierpnia 1953 roku, a papież Pius XII mówił o nich: „Pytacie, dlaczego Maryja płakała? Płakała, bo nie przyjęliście Jej wskazań z Fatimy o pokucie, różańcu i nawróceniu”. Noc pokuty odbywa się obecnie w Turzy z 29. na 30. dzień każdego miesiąca. Ile przynosi owoców i jakie, odnotowuje sanktuaryjne archiwum.
W niedzielę po 13. dniu miesiąca w Turzy odbywają się zawsze odpusty, a poprzedza je wieczorne nabożeństwo sobotnie. Wielką popularnością cieszą się Dni Chorych organizowane przez cały rok 13. każdego miesiąca z wystawieniem Najświętszego Sakramentu i błogosławieństwem. Wszyscy chorzy je przyjmujący spowiadają się i przyjmują Komunię św., a błogosławieństwo monstrancją otrzymuje każdy osobiście. Wszystkie uroczystości w sanktuarium mają bardzo bogatą oprawę liturgiczną: to Msza św. z kazaniem, modlitwa różańcowa, procesja światła, nieszpory, godziny adoracji.
Sanktuarium w Turzy Śląskiej jest najstarszym miejscem kultu Matki Bożej Fatimskiej w Polsce. Tutejszą Panią 13 kwietnia 2004 roku uhonorował koronami papieskimi nuncjusz apostolski abp Józef Kowalczyk i był to dzień wielkiego święta proboszcza, jego parafian, licznie przybyłych pielgrzymów i całego sanktuarium. A także najmocniejsze ziemskie potwierdzenie, że Madonna Fatimska jest żywym źródłem łaski dla ufających Jej Niepokalanemu Sercu i Bożemu Miłosierdziu Jej Syna.