SANKTUARIA NA ŚWIECIE

Hiszpania - Sewilla
Wojciech Niżyński

Przed wejściem do katedry wielobarwny i wielojęzyczny tłum: Japończycy, Amerykanie i Niemcy, księża i zakonnice, emeryci i studenci, którzy przyjechali do Sewilli korzystając z wiosennych ferii. Kierując twarze ku słońcu cierpliwie czekają na możliwość zwiedzania tej drugiej co do wielkości świątyni na świecie. Z zazdrością spoglądają na nas, jak bez kolejki wchodzimy bocznym wejściem. Wprowadza nas przewodniczka seniora Mariella.

Będziemy fotografować wnętrze Kaplicy Królewskiej, gdzie znajduje się słynąca łaskami figura Virgén de los Reyes (Dziewicy Królewskiej). Zdobycie pozwolenia nie było łatwe. Mariella mówi tylko po hiszpańsku, więc z trudem się porozumiewamy. Jedyne słowo, które ciągle powtarza, to prohibido - zabronione, kiedy próbujemy fotografować fragmenty świątyni poza kaplicą.

Wnętrze gotyckiej katedry wręcz poraża swoim ogromem. Budowana w latach 1401 – 1519 katedra miała po latach mauretańskiego panowania świadczyć o chrześcijańskim charakterze miasta. Ołtarz główny wysokości 24,5 m tworzy ponad 200 rzeźbionych postaci ze Starego i Nowego Testamentu.

Usytuowana w południowej części katedry Kaplica Królewska skupia na sobie uwagę przybywających do świątyni pątników i turystów. U podnóża ołtarza znajduje się wspaniały srebrny sarkofag króla Ferdynanda III, zwanego Świętym, który w 1248 r. wyzwolił Sewillę spod panowania Arabów. Nad sarkofagiem widać figurę Matki Bożej z Dzieciątkiem czczonej od dawna jako patronka miasta i Andaluzji. Kiedy przed kilkunastu laty południową Hiszpanię nawiedziła katastrofalna susza, figurę Królewskiej Madonny obnoszono po ulicach miast. I wkrótce potem spadł życiodajny deszcz!

Andaluzyjczycy dają też wyraz swej czci dla Matki Bożej podczas Wielkiego Tygodnia, zwanego Semana Santa (Święty Tydzień). Kto nie przeżył tych kilku dni w Sewilli, nie był świadkiem owej ekstatycznej religijności przemieszanej fiestą, która jest wielkim teatralnym widowiskiem, kto nie próbował poddać się tej żywiołowej manifestacji sacrum i profanum – ten nie jest w stanie zrozumieć duszy hiszpańskiej. Ba, może się nawet gorszyć, że rozpamiętywanie tajemnicy śmierci Jezusa Chrystusa odbywa się w hałaśliwym rytmie bębnów, piszczałek i owacji.

Od dziesięcioleci Sewilla i inne miasta andaluzyjskie kultywują tradycję „pasos”. „Paso” – to ważąca ponad tonę platforma – ołtarz. Każdy kościół i każda parafia stawia sobie za punkt honoru , by mieć przynajmniej dwa takie ołtarze: jeden ze scenami Męki Pańskiej i drugi przedstawiający Matkę Najświętszą z kroplami łez wokół oczu. Wymiar chrystologiczny Wielkiego Tygodnia przenika wyraźnie kult maryjny.

Od poniedziałku po Niedzieli Palmowej aż do soboty wyruszają procesje z owymi „pasos”, podążając w kierunku katedry. Procesja trwa od wczesnego popołudnia do rana następnego dnia. Owe ciężkie ołtarze niosą na barkach mężczyźni zwani „costaleros”. Potężnie zbudowani, niczym olimpijscy atleci, w usztywnionych turbanach na głowie zatrzymują się po 100-150 metrach na odpoczynek. Po jakimś czasie zmieniają ich koledzy, wykonując ćwierćobroty ku uciesze tysięcy widzów, którzy nagradzają te ich ewolucje burzą oklasków.

Obsypane bukietami kwiatów i otoczone dziesiątkami płonących świec pasos wyglądają imponująco szczególnie po zmierzchu. Najcenniejsze są suknie i płaszcze okrywające figurę Maryi: szyte z najlepszych tkanin, haftowane złotymi nićmi i drogocennymi kamieniami stanowią prawdziwe arcydzieła sztuki zdobniczej.

Jest Wielki Piątek tuż po północy. Plac przed Bazyliką de la Macarena, w dzielnicy o tej samej nazwie, wypełnia zwarty tłum. Jeśli Sewillę nazwać można sercem Andaluzji, to Macarena jest sercem Sewilli. Spod łuku kamiennej bramy wyłaniają się pierwsi „nazarenos”. To członkowie bractwa opiekującego się „pasos”, ubrani w czarne opończe i w zasłaniających twarze wysokich, stożkowych czapach na głowie. Wycięte są tylko otwory na oczy i usta. Niosący płonące pochodnie i świece „nazarenos” wyglądają jak procesja duchów albo rycerze osławionego amerykańskiego Ku–Klux–Klanu. Dopiero po dłuższej chwili pojawia się witany gromką owacją ołtarz z figurą Matki Bożej Pocieszycielki Strapionych, zwanej popularnie „Macareną”. Tradycja ta sięga XVI wieku. „Macarena” ma twarz pięknej kobiety, która roni łzy. Na głowie wysadzana drogimi kamieniami korona o wadze 5 kilogramów, a jej strój składa się podobno z 300 szat.

Tłum wiwatuje. Rozlegają się okrzyki: „Jesteś piękna!”, „Jesteś wspaniała!”. Każdy pragnie choć przez moment znaleźć się w Jej pobliżu. Przy rytmicznym huku bębnów rusza procesja w stronę Starego Miasta. Powróci tu wczesnym popołudniem. Blask świec tworzy nad nami jasną poświatę. Czuć zapach topiącego się wosku. Małe dzieci, których mimo nocnej pory jest pełno na ulicy, lepią z roztopionego wosku kolorowe kule, które przetrzymają do następnego roku. Kolejny postój. Zmieniają się „costaleros”. Nagle gdzieś wysoko, z balkonów, rozbrzmiewa nieco wibrujący, solowy śpiew kobiecy. To „saeta” – improwizowana, będąca modlitwą, błaganiem i hymnem dziękczynnym pieśń ku czci Matki Bożej. Nie rozumiejąc słów czujemy jej surowe piękno.

Bogatsi o wspaniałe przeżycia, opuszczamy Sewillę ze świadomością, jak bardzo różna może być ekspresja wiary i religijności.

Zdjęcia: Janusz Rosikoń

nasze trasy terminy kraje przeczytaj o naszych trasach