przeczytaj o naszych trasach

SAMOA - WYSPY SKARBÓW W SERCU PACYFIKU

Boguslaw Nowak

www.greenlitetravel.com

Samoa to archipelag wysp położonych w centralnych rejonach Pacyfiku, gdzieś w połowie drogi miedzy Hawajami a Nową Zelandią. Kiedyś kolonialne potęgi podzieliły te wyspy na strefy wpływów. Podział istnieje do dziś, bo o ile Samoa zachodnie wyzwoliły się spod obcej dominacji i są suwerennym państwem, o tyle Samoa wschodnie wciąż wchodzą w skład terytorium USA i oficjalnie nazywają się Samoa Amerykańskimi. W tym tekście koncentruję się głównie na Samoa zachodnim oficjalnie nazywanym Samoa.

Na przyjezdnych Samoa sprawiają wrażenie wysp, na których żyją ludzie zadowoleni z siebie i dumni ze swojej małej ojczyzny. Wielu Samoańczyków żyje dziś na emigracji, głównie w Australii i Nowej Zelandii. Zadomowili się tam i wzbogacili. Pieniędzmi zarabianymi za granicą dzielą się z bliskimi na Samoa. To dobra tradycja pomagania rodzinie, tym bardziej, że pracy na Samoa jest mało a system emerytalny nie istnieje. Chyba w żadnym z krajów wyspiarskich Pacyfiku nie ma tylu oddziałów banków, jak na Samoa. Widziałem je, niemal w co drugiej wiosce. A te, także dzięki wsparciu krewnych z zagranicy są czyste i zadbane. Władze Samoa organizują corocznie konkurs na najładniejszą wioskę. Zwycięska wieś otrzymuje nagrodę pieniężną, którą wykorzystuje na poprawę infrastruktury.

Samoańczycy to religijny naród. Przyjeżdżających zadziwia liczba kościołów rożnych wyznań. Nie słyszałem jednak, żeby to bogactwo wyznań prowadziło do nieporozumień czy waśni religijnych. Kościoły i kościółki mają wiele uroku. Niektóre wybudowano w stylu neogotyckim, inne hiszpańskim, a jeszcze inne wzorując się na architekturze polinezyjskiej.

Niedziela jest tutaj rzeczywiście świętem. Sklepy i urzędy są pozamykane. Niedziela to najpierw msza w kościele, potem lunch i popołudnie w gronie rodziny i przyjaciół. Do kościoła wszyscy chodzą elegancko ubrani, panowie w marynarkach, białych koszulach i tradycyjnych czarnych spódnicach. Panie w białych kostiumach i w kapeluszach pięknie zdobionych kwiatami tropikalnymi.

Turystycznie Samoa zachodnie są bardzo dobrze rozwinięte. Jak na wielu egzotycznych wyspach Pacyfiku przybysz znajdzie tu piękne plaże, lazurowe wody Pacyfiku, bujną, tropikalną roślinność, malownicze, powulkaniczne, przekraczające 1500 m wysokości góry, imponujące, zwłaszcza w porze deszczowej, wodospady. Wspaniałym spektaklem zwłaszcza na zachodnich wybrzeżach wyspy są tropikalne zachody słońca, a dla lubiących poranne wstawanie ptasie koncerty.

Na Samoa można spędzić czas leniwie w jednym z resortów lub aktywnie zwiedzając. Każda podroż zaczyna się od leżącej na wyspie Upolu, stolicy Apii. Apia ma najwięcej hoteli, restauracji, kawiarni. Są tu wypożyczalnie samochodów, kajaków, łodzi, mają swoje siedziby organizatorzy nurkowania i łowienia ryb. Tą ofertę uzupełniają sklepy z pamiątkami.

Najlepiej zwiedzać objeżdżając obie główne wyspy, Upolu i Savai’i. Tylko takie zwiedzanie da pełny obraz bogactwa przyrody i krajobrazów oraz życia mieszkańców, które toczy się na zewnątrz. Tropikalny klimat powoduje, że dom w europejskim tego słowa znaczeniu nie jest potrzebny. Za mieszkanie służą fale, budowle, często olbrzymich rozmiarów przypominające altany. Niektóre fale to istne arcydzieła architektury, bardzo pięknie udekorowane i pomalowane.

Wielkie wrażenie wywierają olbrzymie pola lawy na wyspie Savai’i. Zastygła lawa spływająca z góry Matavanu przenosi nas w inny, księżycowy świat, kontrastujący z tropikalnymi lasami deszczowymi. Warto przynajmniej jeden dzień przeznaczyć na Savai’i nie tylko ze względu na wulkaniczny charakter wyspy, ale wiele innych atrakcji, jak starożytna polinezyjska piramida Pulemelei, wodospad Pagoa spadający wprost do morza czy dziury w nadbrzeżnych skalach przez które, jak gejzery, wytryskuje na kilkadziesiąt metrów woda morska.

Walory Samoa dostrzegł słynny pisarz szkocki Robert Luis Stevenson. Na wzgórzu za Apia kupił kawałek ziemi i wybudował okazałą willę, najwspanialszą w tym czasie na całym Pacyfiku. Mieszkał w niej przez prawie 6 lat w ostatniej dekadzie XIX wieku. Autor powieści „Wyspa Skarbów”, „Dr Jackyll i Mr Hyde” oraz licznych opowiadań o Pacyfiku spędził tu z rodziną ostatnie lata swojego życia. Samoańczycy nazywali Stevensona, „Tusitala”, co oznacza gawędziarz. W swojej willi, nazywanej Vailima spędził ostatnie lata życia, a pochowany został na pobliskim wzgórzu Vaea. Pisarz chciał, aby jego szczątki pozostały na zawsze na Samoa – jego wymarzonej wyspie skarbów. Myślę, że Samoa na to miano jak najbardziej zasługuje.


przeczytaj o naszych trasach święci sanktuaria przewodniki i książki