SANKTUARIA NA ŚWIECIE
W krajach sąsiednich są diamenty – powiadają Rwandyjczycy. My też mamy diament. Największy. Jest nim Kibeho. Najbardziej misteryjne objawienie. Zadziwia oglądane z każdej strony.
Weźmy ten diament do ręki i przyjrzyjmy się mu bliżej.
Pierwsze spojrzenie – miejsce
Kibeho jest miejscem szczególnym. Maryja wybrała miejsce „pustynne”. Z dala od dróg (dopiero niedawno zrobiono bitą drogę), w najuboższym rejonie kraju, gdzie panuje głód, gdzie do dziś nie ma wody ani prądu. Większość ludzi, nie tylko dzieci, ale także dorosłych, to analfabeci. Tam Maryja objawia się jako „Matka Słowa”. Jakby chciała podkreślić to, co dla mieszkańców Rwandy tak cenne i co im tak bliskie: tradycja ustna, przekaz słowny. Gdy przyjrzymy się nieco bliżej czwartej ściance diamentu z Kibeho, zrozumiemy, dlaczego zapis okazuje się uboższą siostrą tradycji ustnej. Maryja podkreśla wartość żywego słowa jako nośnika swego orędzia, by na koniec dać ludziom jednoznaczną wskazówkę: mówi o Słowie przez duże „S”, o swoim Synu. I znów wystarczy przesunąć klejnot w dłoni, by lepiej zrozumieć przesłanie Maryi zawarte w Jej tytule Matki Słowa. Maryja ukazuje Słowo, którym dziś jest dla świata Boże Miłosierdzie.
Drugie spojrzenie – precedens kościelny
Wizjonerów było siedmioro, a objawienia w Kibeho trwały dokładnie 8 lat (28 listopada 1981 – 28 listopada 1989). Tymczasem ordynariusz miejsca uznał objawienia tylko w części. Ogłosił wiarygodność jedynie trzech pierwszych wizjonerów i autentyczność objawień z okresu zaledwie dwóch pierwszych lat. Oficjalne wytłumaczenie, jakie podaje Kościół, jest proste: nie ma potrzeby mnożyć dokumentacji, jeśli podczas pierwszych lat objawień i z ust pierwszych trzech wizjonerów usłyszeliśmy wszystko, co Matka Boża chciała powiedzieć w Kibeho. Wszystko inne jest tylko powtarzaniem tego, co Maryja już wcześniej powiedziała. Są przesłanki ku temu, by twierdzić, że w pewnych przypadkach albo wizjonerzy mieli objawienia nieprawdziwe, albo była tam obecność szatana.
Być może mamy do czynienia z precedensem, który Kościół zastosuje także w przypadku innych objawień, np. w Medjugorie.
Warto dodać, że takie rozstrzygnięcie ogłoszone przez miejscowego biskupa zostało potwierdził Watykan. W uroczystość świętych Piotra i Pawła 2001 roku Stolica Apostolska oficjalnie ogłosiła wiarygodność objawień w Kibeho, co nadaje wyjątkową rangę temu miejscu.
Trzecie spojrzenie – apokaliptyczne orędzie miłości
W objawieniach w Kibeho pojawia się wątek apokaliptyczny. Matka Najświętsza wzywa: „Okażcie skruchę, żałujcie, żałujcie! Nawróćcie się, kiedy jeszcze jest czas”. Powtarza wielokrotnie: „Obudźcie się. Wstańcie. Obmyjcie się i rozejrzyjcie uważnie. Musicie oddać się modlitwie. Musicie rozwinąć w sobie cnoty miłości, oddania i pokory. Inaczej zginiecie”.
Niektórzy mówią, że Kibeho zapowiada koniec czasów. Inni, że cały świat czeka to, co przeżyła Rwanda i Jugosławia – zapowiadane czasy mroku. W świecie jest już tak wiele grzechów (Bóg jest tak bardzo obrażany – wątek fatimski), że ludzie sami na siebie sprowadzają karę. Matka Boża podkreśla, że tylko Ona może ocalić świat przed tym, co nas czeka. Ona jest „Wszechmocą błagającą”.
W tym kontekście Matka Najświętsza przypomina Ewangelię swego Syna. Nie jest to jednak tylko powtarzanie słów Dobrej Nowiny przyniesionej przez Chrystusa. Maryja opowiada ją (za chwilę przyjrzymy się formie opowieści) na swój sposób, adresując swe słowo do konkretnych ludzi: do pokolenia przełomu XX i XXI wieku. W Jej opowieści – jak w każdym uznanym przez Kościół objawieniu maryjnym – mamy do czynienia z „przesunięciem akcentów” w Ewangelii Syna.
Co Maryja szczególnie podkreśla? Co w Jej oczach jest dziś najważniejsze? Matka Najświętsza położyła akcent przede wszystkim na wiarę. Już podczas pierwszego spotkania ogłasza: „Wysłuchuję twych modlitw. Cieszyłabym się, gdyby twe koleżanki miały większą wiarę. Niektóre nie wierzą wystarczająco mocno”. W Kibeho Maryja każe wierzyć. Chodzi o wiarę, która musi być tak potężna, by była w stanie przejść czas próby. W kontekście rwandyjskim jest to oczywiste. Matka Boża wzywała do umocnienia w wierze, pogłębiania wiary, do rozpoczęcia życia wiarą na co dzień, bowiem miał przyjść czas próby, kiedy trudno wierzyć, że jest Bóg… Gdzie jest Bóg? – pytają ludzie. Jeśli nie mamy wiary tak wielkiej, o jaką prosiła Maryja, człowiek musi to pytanie postawić i to pytanie jest zawsze bardzo bolesne. Często też kończy się tragedią. Człowiek ogłasza: „Nie ma Boga”.
Wiara, do której wzywa Matka Najświętsza, ma się opierać na doświadczeniu miłości. To dlatego podstawową cechą objawień w Kibeho jest tkliwość. Objawienie się matczynej miłości Maryi to najpiękniejszy motyw spotkań Matki Bożej w Kibeho. Chyba tylko objawienia w Guadalupe mogą rywalizować o pierwszeństwo w tej czułej bezpośredniości Maryi. W Guadalupe (1531) Maryja zapewniała o swojej miłości, posługując się pięknymi obrazami z życia Indian. W Kibeho mówi o sobie, że jest przede wszystkim Matką, my zaś Jej dziećmi. Podczas drugiego objawienia Maryja mówi: „Kocham dziecko, które bawi się ze mną, jest to bowiem piękny dowód jego ufności i miłości. Czuj się przy mnie jak dziecko, bo i Ja lubię cię pieścić. Nikt nie powinien lękać się swej Matki. Jestem twoją Matką. Nie powinnaś się mnie bać, powinnaś mnie kochać”.
Na tym właśnie polega wyróżnik historyczny objawień w Kibeho: Matka Boża nie przychodzi jako Królowa, jako Nauczycielka, lecz jako Matka, by przytulić swoje dzieci, by je przygotować na coś, co je czeka.
Czwarte spojrzenie – język przekazu
W Kibeho Maryja posłużyła się czymś więcej niż środkami wyrazu, które kojarzymy z innymi objawieniami. Wprawdzie na ziemi rwandyjskiej (tak jak w innych miejscach świata) ukazała swą niebiańską postać i skierowała do wizjonerów słowo, ale pojawianie się ubogaciła jeszcze kolorytem afrykańskim. To dlatego Jej orędzie zostało powtórzone przez wizjonerów w sposób niezwykły: za pomocą śpiewu, tańca, gestów, łez, nawet postu. Taki jest „język” mieszkańców Rwandy, taki był też język objawienia w Kibeho. Dodajmy, że dla nas ich kolorowe media są mało zrozumiałe. Aby do końca zgłębić treść objawień w Kibeho, musimy znaleźć tłumacza na język zachodniej kultury. Okazuje się to wcale niełatwe… A mamy do tego prawo, nawet obowiązek. Matka Najświętsza powiedziała przecież, że Jej afrykańskie orędzie jest adresowane do całego świata.
Język przekazu rwandyjskich objawień jest niezwykły, a dla nas, ludzi kultury zachodniej, w pierwszej chwili nie tylko mało zrozumiały, ale nawet prymitywny. Tymczasem zrozumienie jego wartości jest bramą, przez którą możemy wejść w świat objawienia w Kibeho; jeśli nie pojmiemy, czym jest afrykańska tradycja ustna, pozostaniemy na zewnątrz objawień – jako nic niepojmujący widzowie.
Europejczykom wydaje się, że największą wartość stanowi zapis słowa, jego wierna dokumentacja – proste zaprzeczenie tradycji ustnej, wciąż płynnej i ewolującej. Tymczasem ograniczenie orędzia Matki Bożej Bolesnej z Kibeho do samych tylko słów, które można spisać w książkach, jest okaleczeniem objawień. W Kibeho Matka Najświętsza daje do zrozumienia, że nie wszystko można przekazać w ten sposób. Sama wielokrotnie odwołuje się do tajemniczych rytów i symboli, jak np. „pola kwiatów”, które wizjonerki podlewały na prośbę Maryi. Różne kwiaty symbolizowały postawę ludzi wobec objawień: im więcej było w Kibeho nawróceń, tym bardziej poszerzało się „pole kwiatów”. Ale dzieło nawrócenia jest nie tylko zaproszeniem do współdziałania; przede wszystkim jest odwołaniem się do mocy Maryi. Kiedy Matka Najświętsza prosiła Marie-Claire, by ta pokropiła zebrany tłum pobłogosławioną przez siebie wodą, wizjonerka zamiast ludzi ujrzała przed sobą drzewa i kwiaty. „Jest ich za wielu” – zawołała do Matki Najświętszej. „Pole jest zbyt wielkie. Sama nie dam rady. Proszę, pomóż mi”. Tak Maryja ukazała jej konieczność przyjęcia pomocy z nieba.
Ten pozawerbalny język zastosowały też spontanicznie wizjonerki z Kibeho. Przekazując ludziom objawienia Matki Bożej, zachowywały się one jak najlepsi opowiadacze: sięgnęły po intonację, śpiew, ekstazę, ciszę, modlitwy, taniec, nawet post. Ich opowieść była teatrem, w którym słowa odgrywały drugorzędną rolę. (Stąd tak trudno, opisując objawienia w Rwandzie, ograniczać się do samego pióra. Tu potrzebne są i inne środki wyrazu).
Piąte spojrzenie – proroctwo o cierpieniu
Kibeho kryje też element proroczy. Wiemy, że podczas objawień wizjonerzy przez wiele godzin oglądali przerażającą wizję rzeki krwi i tysięcy zabitych. Wszędzie leżały ciała pozbawione głów, a było ich tyle, że niemożnością było je pochować. To chyba najbardziej znane proroctwo Afryki. W 1994 roku wybuchła wojna domowa, w której zginęło milion ludzi spośród 7,3 mln mieszkańców Rwandy. Zamordowana została Marie-Claire i jej mąż. Dwa i pół miliona ludzi uciekło ze swoich domów. Nie znaczy to, że objawienia w Rwandzie zapowiadały te rzezie jako nieuniknione. Objawienia miały powstrzymać ludobójstwo.
Błędem jest jednak traktowanie owych wizji tylko i wyłącznie jako maryjnych „warunkowych zapowiedzi” wypełnionych w 1994 roku. Mroczne proroctwo było dla Matki Bożej okazją do pouczenia nas o roli cierpienia. Można powiedzieć, że kiedy Matka Boża mówi o cierpieniu, to chodzi nie tyle o to związane z ludobójstwem, ile o to, które towarzyszy codzienności życia (ten sam wątek był obecny w Fatimie).
15 sierpnia 1982 roku Maryja mówiła o szczególnym znaczeniu cierpienia. Powiedziała, że jest ono drogą, którą trzeba przebyć, aby dojść do niebieskiej chwały: Ogłosiła: „Nikt nie dochodzi do Nieba bez cierpienia”. „Zresztą – dodała – dziecko Maryi nie rozstaje się z cierpieniem”. Apokaliptyczna Madonna zdepcze głowę węża, ale jak zapowiada Księga Rodzaju, szatan zrani Jej piętę. Jeśli pamiętać, że ową Niewiastą jest przede wszystkim Maryja, ale także Kościół i każdy, kto staje pod sztandarem Matki Bożej, by walczyć ze złem w świecie, to pojawia się biblijny wątek rzucający bardzo wiele światła na objawienie w Kibeho.
Kibeho tłumaczy, że wątek cierpienia, który przewija się przez nasze życie, wcale nie musi być przekleństwem, choć zawsze pozostanie rzeczywistością bolesną. Maryja zapewnia, że cierpienie jest również środkiem wynagradzania za grzechy świata i uczestniczenia w cierpieniach Jezusa i Maryi dla zbawienia ludzi.
Ten element objawień wycisnął na sanktuarium w Kibeho wyraźne piętno. W tej chwili kiedy na miejscu objawień rodzi się sanktuarium, mówi się, że jest to jedyne sanktuarium na świecie powstające na bazie krzyża. I to nie tylko dlatego, że na jego terenie znajduje się grób kilku tysięcy zabitych w masowym opętaniu przez szatana…
Szóste spojrzenie – krzyż
W przesłaniu z Kibeho słowa o cierpieniu zostały wzbogacone o wątek krzyża. Matka Boża mówi, że musimy budować życie na bazie Ewangelii krzyża. Jakby Jej Syn-Słowo był w Kibeho przede wszystkim Jezusem Ukrzyżowanym. Znowu pojawia się temat związany nie tylko z jednym z największych ludobójstw XX wieku; mamy też wątek związany z całą chyba cywilizacją współczesną, która „powtórnie krzyżuje Chrystusa”, a Matkę Bożą czyni Matką cierpiącą. To dlatego Matka Boża każe nazywać siebie Bolesną, każe odmawiać koronkę do Matki Bolesnej, poleca budować życie w pobliżu krzyża Chrystusa, jakby mówiąc, że musimy zrozumieć, iż cierpienie, które jest nieodzownym elementem naszego życia, musi otrzymać wartość zbawczą.
Samo sanktuarium jest tego symbolem. Powstaje wbrew wszystkiemu. Jeszcze niedawno nie było drogi dojazdowej, do dziś nie ma wody ani prądu, brakuje ludzi do pracy. Wymiar krzyża jest też wyraźny od strony przybywających tu tysięcy pielgrzymów. Idą do swej Matki pieszo, kobiety z dziećmi na plecach, maszerując wiele kilometrów, czasem idąc do Kibeho całą noc. Po kilkugodzinnej liturgii sprawowanej w pełnym równikowym słońcu ruszają w drogę powrotną: bez odpoczynku, bez posiłku, bez obmycia choćby twarzy wodą. Znów wędrują wiele głodnych godzin do swoich domów…
Nikt się tu jednak nie uskarża na krzyż. Kibeho to sanktuarium krzyża, który przynosi odkupienie.
Siódme spojrzenie – maryjne Boże Miłosierdzie
Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej stoi na pagórku, jednym z tysiąca, którymi Bóg upiększył Rwandę. Kilometr od Kibeho, na sąsiednim wzgórzu Nyarushishi trwa budowa. Powstaje tam Centrum Formacji Maryjnej, które stawia sobie za zadanie tłumaczenie orędzia Matki Bożej na język zrozumiały nie tylko dla Rwandy, ale i dla całego świata.
Na wzgórzu Nyarushishi, które jest nieco wyższe niż to, na którym stoi sanktuarium Matki Bożej, stoi już 6-metrowa figura Pana Jezusa Miłosiernego poświęcona przez Ojca Świętego w Meksyku. Ogromna figura Zbawiciela, który spogląda na miejsce objawień, stanowi czytelny symbol: Syn-Słowo króluje nad sanktuarium Matki Bożej, jakby biorąc je pod swoją opiekę. Tym samym w Kibeho wątek Bożego Miłosierdzia splata się w jedno z wątkiem orędzia Matki Bożej Bolesnej, Matki Słowa. Stąd będzie głoszone światu „maryjne przesłanie Bożego Miłosierdzia”, bowiem Boże Miłosierdzie ten maryjny wymiar otrzymało właśnie w Kibeho.
Centrum już rozpoczęło swą działalność. We wrześniu 2004 zorganizowało pierwszy w historii Afryki kongres maryjny poświęcony Niepokalanemu Poczęciu – najpełniejszej manifestacji Bożego Miłosierdzia.
*
Mówi się, że Kibeho będzie afrykańskim Lourdes. To będzie sanktuarium, które odegra zapewne wielką rolę w historii całego Kościoła. Kto wie, może będzie ono Bożym antidotum na szalejącą w świecie epidemię opętania? Bo nie AIDS, ale owładnięcie duszy ludzkiej przez szatana jest najgorszą plagą, która dziś dziesiątkuje ludzkość. Kibeho może stać się wielkim egzorcyzmem dla współczesnego świata, a z afrykańskiego „uniżenia”, jakie wybrał Bóg, ma się rozlegać wielkie Magnificat, które będzie zapowiadać zwycięstwo Boga w świecie.