sanktuaria w Polsce
Zgromadzenie Księży Marianów, rdzennie polski zakon, jest silnie związane z Mazowszem, gdyż to tutaj powstały placówki zgromadzenia założone przez o. Stanisława Papczyńskiego (1631–1701). Pierwsza – w Puszczy Korabiewskiej (dziś Mariańskiej koło Skierniewic), następna w Wieczerniku w Nowej Jerozolimie (dziś Góra Kalwaria), trzecia zaś w Mariańskim Porzeczu koło Goźlina, wsi leżącej przy trasie z Warszawy do Puław, kilka kilometrów przed Wilgą.
Księża marianie zostali sprowadzeni do Goźlina z inicjatywy ówczesnego cześnika łukowskiego Jana Lasockiego i to dzięki niemu okoliczne wsie wyłączono ze starej parafii w Radwankowie, zaś nowa została erygowana w 1699 roku. Nowi duszpasterze z wielkim zapałem przystąpili do wyznaczonej im pracy na nowej placówce w odległym zakątku ziemi czerskiej.
O. Stanisław Papczyński znał doskonale wiejskie środowisko, z którego sam się wywodził, przeszedł też ciężką drogę wyrzeczeń, aby zdobyć wykształcenie i wstąpić do zakonu pijarów. Doskonale zdawał sobie sprawę, jak wielkiego spustoszenia moralnego dokonały wojny, które dotknęły Rzeczpospolitą w XVII wieku. Widział również zaniedbania na polu duszpasterstwa wśród prostego ludu. Dlatego, zakładając nowe zgromadzenie, myślał o powołaniu aktywnej grupy księży otwartych i zaangażowanych w pracę na polskiej wsi. Marianie na stałe związali się z parafią w Goźlinie, czego dowodem jest chociażby nazwa miejscowości, której serce stanowi świątynia parafialna.
Dzisiejszy kościół Matki Bożej Bolesnej został wzniesiony w miejscu pierwotnego, który zniszczył pożar. Po siedmiu latach od tego wydarzenia marianie zbudowali nowy kościół, który został konsekrowany w 1776 roku i stanowi obecnie jeden z piękniejszych przykładów drewnianej architektury sakralnej. Pomimo prowincjonalnego położenia prezentuje on nie tylko wysoki kunszt budownictwa drewnianego, ale wartością artystyczną nie ustępuje kościołom murowanym swojej epoki. Nie przypomina zwykłego wiejskiego kościółka, gdyż wyróżnia go monumentalne założenie budowli. Jest kościołem bazylikowym o trzech nawach i transepcie, którego ramiona wystają wyraźnie poza szerokość całego korpusu świątyni. Wysoki dwuspadowy dach pokryty jest gontem, a na skrzyżowaniu trenseptu z nawą główną została umieszczona sygnaturka.
Zachodnią frontową fasadę urozmaica zarówno wysunięty ponad drugim rzędem okien gzyms, jak też wznoszący się ponad nim przyczółek o wolutowych kształtach flankowany wieżami przykrytymi namiotowym dachem. Ich wierzchołki ozdabiają małe sygnaturki zwieńczone blaszanymi hełmami dźwigającymi ażurowe krzyże. Tak zaprojektowany fronton, choć z pozoru płaski i pozbawiony ornamentyki, nawiązuje jednak wyglądem do typowych dla polskiego baroku murowanych fasad dwuwieżowych. Cała sylwetka kościoła otoczonego wysokim murem góruje ponad obszernym placem wyznaczającym środek osiedla, zaś fasada główna majestatycznie prezentuje się zwłaszcza od strony Goźlina, gdyż widoczna z daleka zamyka perspektywę drogi łączącej tę wieś z Porzeczem.
Marianie oprócz świątyni wznieśli dla siebie dom zakonny (dzisiejsza plebania) i kierowali parafią aż do usunięcia ich mocą ukazu carskiego w 1864 roku. Wygnani z tego miejsca w wyniku represji po powstaniu styczniowym powrócili po 102 latach. Od 1966 roku ponownie niosą posługę duszpasterską i dbają o drogocenny kościół, który pełni funkcję lokalnego sanktuarium. Obecnie w parafii pracuje dwóch księży, a funkcję kustosza sanktuarium pełni ks. Tadeusz Strzeszewski.
Istnienie sanktuarium jest związane z obrazem Matki Boskiej Bolesnej, zwanej również Goźlińską, umieszczonym w jednym z bocznych ołtarzy na północnej ścianie transeptu. Wizerunek Madonny to XVII-wieczna kopia Matki Bożej Częstochowskiej. Namalowany na płótnie lnianym otrzymał w XVIII wieku srebrną sukienkę oraz korony. O boleści Maryi przypominają ukazane w kartuszu namalowanym na ścianie transeptu wizerunki aniołów, którzy trzymają symbole Męki Pańskiej, czyli gwoździe i koronę cierniową.
Przy obrazie tym miał – według tradycji – przyjść na świat Jan Papka (pierwotne imię i nazwisko o. Stanisława) i to on latem 1699 roku przywiózł go z rodzinnego domu w Podegrodziu koło Starego Sącza. Ów obraz był więc osobistym darem założyciela zakonu i stanowił pierwszy element wyposażenia pierwotnego kościoła. Uratowany z pożaru jest powszechnie uważany za cudowny, o czym świadczą liczne wota zawieszone pod obrazem. Przez wieki słynął licznymi łaskami i do dziś jest czczony. Przed nim parafianie zanosili modły w momentach zagrożeń, jego mocy przypisuje się cudowne uniknięcie przez kościół rozbiórki latem 1944 roku, kiedy to wojska radzieckie gromadziły pospiesznie materiał na budowę mostu pod Wilgą w celu przerzucenia oddziałów na przyczółek po drugiej stronie Wisły.
Decyzję o. Stanisława, aby ofiarować nowej placówce rodzinny wizerunek maryjny, z pewnością podyktowało główne pragnienie założyciela, aby zgromadzenie szerzyło kult Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny wśród polskiego ludu. Ta główna myśl zdominowała bogatą ikonografię zdobiącą wnętrze świątyni. Kiedy przeszedłszy przez kruchtę, wkraczamy do głównego korpusu budowli, możemy tego w pełni doświadczyć.
Wszystkie ściany pokrywa bogate malarstwo iluzjonistyczne, które sprawia, iż liczne postacie świętych i aniołów jak też elementy architektoniczne i kwiatowa ornamentyka wydają się figurami. Malarstwo to, typowe dla sztuki barokowej, odnowione w latach osiemdziesiątych, wywiera ogromne wrażenie. Widać wielki talent malarza, co każe przypuszczać, że twórcą był jeden ze znanych i cenionych artystów tworzący w XVIII-wiecznej Polsce. Tymczasem twórcą polichromii był jeden z zakonników. O. Jan Niezabitowski, przystępując do pracy, z pewnością zdawał sobie sprawę, że jego malunki na ścianach kościoła mają pełnić głównie funkcje duszpasterskie i planując tematykę malowideł, miał przede wszystkim na względzie możliwości wiernych. W ten sposób powstała prawdziwa Biblia ubogich, za pomocą której parafianie, śledząc obrazy, uczyli się podstawowych prawd wiary, poznawali głównych świętych oraz najważniejsze przesłanie zakonników – cześć Matki Bożej Niepokalanie Poczętej.
Zgodnie z tym przesłaniem obraz Niepokalanie Poczętej został umieszczony w ołtarzu głównym. Sam ołtarz z dwiema parami kolumn korynckich wspierającymi arkadę został namalowany na ścianie zamykającej prezbiterium. Między kolumnami malarz przedstawił archaniołów: po lewej stronie Michała pokonującego szatana, zaś po prawej Gabriela. Uzupełnieniem tematyki maryjnej są uwiecznione na ścianach bocznych prezbiterium cztery owalne symbole imienia Maryi Panny z odpowiednimi napisami zaczerpniętymi z Litanii Loretańskiej. Strop kościoła ukazuje Trójcę Świętą. Jak widać, cała ikonografia prezbiterium została tak zaplanowana, aby prezentować najważniejsze prawdy wiary, skupiając uwagę wiernych na tajemnicy Niepokalanego Poczęcia Maryi, jeszcze zanim została ona ogłoszona jako dogmat Kościoła katolickiego.
W transepcie, gdzie wierni mogli się oddawać indywidualnej modlitwie, o. Niezabitowski umieścił wizerunki świętych uważanych za najbardziej cenionych i skutecznych orędowników modlitw prywatnych. W iluzjonistycznych ołtarzach bocznych zostały umieszczone obrazy znanych wspomożycieli ubogich: św. Marcina biskupa Tours (około 316–397) oraz św. Antoniego Padewskiego (1195–1231) z Dzieciątkiem Jezus na ręku. Przy ołtarzach zostali też namalowani czterej doktorowie kościoła. Św. Marcinowi towarzyszą: trzymający w ręku serce św. Augustyn (354–430), biskup afrykańskiej Hippony, wielki chrześcijański myśliciel i teolog, oraz papież św. Grzegorz I Wielki (540–604), doskonały organizator misji i Kościoła rzymskiego ukazany w tiarze na głowie oraz z papieskim potrójnym krzyżem. Obok św. Antoniego zostali przedstawieni św. Ambroży (340–397), biskup Mediolanu, autor wielu dzieł dogmatycznych i apologetycznych, oraz św. Hieronim (345–420) z Biblią w ręku, nad którą spędził większość pustelniczego życia, tłumacząc ją z greki i hebrajskiego na łacinę.
Te dwa ołtarze uzupełniają jeszcze wizerunki innych świętych i orędowników. To św. Roch, orędownik od morowego powietrza, plagi zawsze towarzyszącej licznym wówczas wojnom, a także bardzo popularny św. Jan Nepomucen, męczennik i patron dobrej spowiedzi. Na zachodniej ścianie transeptu, naprzeciwko ołtarzy bocznych o. Niezabitowski umieścił postaci bardzo krótko wspomniane w Nowym Testamencie, ale jakże istotne w historii zbawienia. Są to św. Józef, ziemski opiekun Maryi i Jezusa, oraz św. Dyzma, czyli Dobry Łotr, dowodzący, iż na nawrócenie nigdy nie jest zbyt późno.
Na stropie w miejscu krzyżowania się transeptu z nawą główną widnieje wyobrażenie dziesięcioramiennej gwiazdy mariańskiej. Na jej ramionach wypisanych jest 10 cnót Maryi będących podstawą reguły zakonu nadanej marianom przez papieża Innocentego XII.
Całości dopełniają jeszcze umieszczone na bocznych ścianach nawy głównej medaliony z popiersiami czterech Ewangelistów, których każdy wierny mógł rozpoznać dzięki atrybutom: Mateusza z aniołem, Marka z lwem, Łukasza z wołem, Jana z orłem. Pozostałe malunki to rozety roślinno-geometryczne, girlandy, wazony z kwiatami, groteski oraz liczne motywy architektoniczne.
W kościele w Mariańskim Porzeczu przetrwało wiele elementów XVIII-wiecznego wyposażenia. W transepcie uwagę przyciąga piękna drewniana rokokowa chrzcielnica, ambona, jak również odnowiona w 1945 roku figurka Matki Bożej Niepokalanej. Zachowały się przepiękne organy, z epoki pochodzą ławki i konfesjonały. Jeśli uświadomimy sobie, że przez ponad 200 lat kościół narażony na toczące się średnio co 30 lat działania wojenne przetrwał w tak dobrym stanie, to musimy przyznać, iż jest to rezultat cudownej opieki Maryi.
Z innego punktu widzenia zasługę tę można przypisać Zgromadzeniu Braci Niepokalanego Poczęcia NMP, którzy przez trzy wieki swoją działalnością wpisali się w tradycję tej miejscowości, nadając jej obecną nazwę. Księża marianie, którzy przetrwali mroczny okres prześladowań carskich i odrodzili się na nowo w początkach XX wieku, odzyskali swoje stare placówki i przejęli wiele nowych. Dla zgromadzenia istnienie XVIII-wiecznego kościoła w Mariańskim Porzeczu jest szczególnie cenną pamiątką, zwłaszcza po 1993 roku, kiedy to tragiczny w skutkach pożar obrócił w pogorzelisko równie stary i stanowiący kolebkę zakonu kościół w Puszczy Mariańskiej.
Dzięki troskliwym staraniom proboszczów oraz kolejnym renowacjom goźlińska świątynia zachowała się w dobrym stanie i prezentuje się dziś jak nowa. Można bez obaw stwierdzić, iż jest prawdziwą perełką ukrytą wśród sosen i piaszczystych wydm Mazowsza. Sanktuarium w Mariańskim Porzeczu warto nawiedzić, nie tylko aby zanieść modlitwy przed cudownym wizerunkiem Matki Bożej Goźlińskiej, ale aby uważnie wsłuchać się w barwne kazanie wygłoszone 200 lat temu pędzlem mariańskiego artysty.
nasze trasy terminy kraje przeczytaj o naszych trasach