SANKTUARIA NA ŚWIECIE
Nie ma tu kramów z dewocjonaliami, hoteli i zatłoczonych autami ulic. Jest przejmująca cisza, która w obliczu majestatu gór pozwala na bardzo osobiste spotkanie z Chrystusem i jego Matką.
Surowa górska przyroda od zawsze przytłaczała swoim ogromem, ale dostarczała też niezapomnianych wrażeń i skłaniała do refleksji. Majestatyczne szczyty uświadamiają nam, jak przemijającą i kruchą istotą jest człowiek.
Sabaudia, Alpy Francuskie. Zbliżamy się do miasteczka Corps na historycznym napoleońskim szlaku z Grenoble do Gap. Na północy widać szczyt Cargasu, na wschodzie ośnieżona grań Chanoux, dalej urwiste skały Planeau. U stóp rozpościera się dolina Sous-les-Baises. Po obu stronach krętej stromej drogi przepaście. Jeszcze pod koniec XIX wieku była ona dostępna tylko dla mułów; w miesiącach zimowych mimo asfaltowej nawierzchni jest okresowo zamykana ze względu na niebezpieczne zakręty.
Po kilkunastu kilometrach jazdy ukazuje się bazylika Matki Bożej Płaczącej w La Salette. Z daleka świątynia sprawia wrażenie, jakby była zawieszona między niebem i ziemią. Tu w 1846 roku Maryja objawiła się dwojgu niepiśmiennym pastuszkom, półsierotom: piętnastoletniej Melanii Calvat i jedenastoletniemu Maksymowi Giraud. Europa, w tym i Francja, przeżywała wówczas głęboki kryzys gospodarczy i społeczny, a nade wszystko etyczny. Matka Najświętsza wybrała dwoje małych dzieci, by przekazać im wezwanie ludzi do odnowy moralnej. Piękna Pani ubrana była w strój sabaudzkiej wieśniaczki, w białą suknię okrytą żółtym fartuchem, z chustą pokuty i nawrócenia.
W miejscu, na którym stanęła Maryja, wytrysnęło źródło z cudowną wodą. Już 5 lat później biskup Grenoble ogłosił prawdę o objawieniu Matki Bożej w La Salette. Zaczęli przybywać pielgrzymi. Notowano pierwsze cuda i uzdrowienia. Przystąpiono też do budowy kościoła i klasztoru dla powołanego zgromadzenia opiekujących się tym miejscem ojców saletynów. Sława La Salette zataczała coraz szersze kręgi. Do sanktuarium przybywali wierni i ci, którzy wiarę utracili, ludzie wątpiący i poszukujący. Wielu ponownie nawróciło się, jak słynni pisarze i myśliciele francuscy: Paul Claudel, Georges Bernanos i Jacques Maritain.
Zapada zmierzch. Słońce skryło się za szczytami Alp. Z bazyliki wychodzi procesja. Ludzie niosą zapalone świece. Są wśród nich Francuzi, Włosi, Polacy, Niemcy i Czesi. Ku niebu unosi się zwielokrotniona górskim echem pieśń maryjna. Po chwili na tle ciemniejących szczytów płomienie świec układają się w świetlistą literę „M".
Sanktuarium w La Salette ma charakter szczególny. Nie ma tu kramów z dewocjonaliami, hoteli i zatłoczonych autami ulic. Jest tylko dom pielgrzyma z pokojami o skromnym wystroju i jest owa przejmująca cisza, która w obliczu majestatu gór pozwala na bardzo osobiste spotkanie z Chrystusem i jego Matką, pojednanie ze światem, ludźmi i z samym sobą. Dlatego wielu, którzy przyjeżdżali tu jako turyści, odnajdywali sens życia i powracali jako pielgrzymi.