SANKTUARIA NA ŚWIECIE
Młode Kościoły lokalne w Afryce charakteryzuje poszukiwanie nowych form wyrażania wiary. Szukają one tożsamości eklezjalnej i bywają w tym bardzo kreatywne i nowatorskie. Zdarzają się jednak zjawiska religijne, które zastanawiają. Na przykład na terenie tak zwanej czarnej Afryki nie spotyka się tak wielu sanktuariów jak na innych kontynentach. Afryka pod tym względem jest raczej powściągliwa.
Być może tamtejszy Kościół jest jeszcze za młody, może są jakieś racje natury antropologicznej. Wyjątkiem jest Angola, gdzie w niektórych okolicach chrześcijaństwo już zapuściło dosyć silne korzenie dzięki wpływom portugalskim. W Angoli znajdują się trzy znaczące sanktuaria, które stają się w coraz większym stopniu miejscem życia religijnego tamtejszego Kościoła lokalnego: Matki Bożej w Muxima, św. Anny w Caxito i sanktuarium św. Antoniego w Kifangondo.
Sanktuarium św. Antoniego jest bardzo znane i popularne w kraju. Znajduje się 20 km na północ od stolicy kraju, Luandy. Parafia Kifangondo graniczy ze stolicą. Sanktuarium jest położone nad rzeką, w pięknej scenerii i przyciąga wielu pielgrzymów z okolicy, a szczególnie z pobliskiej stolicy.
Początki sanktuarium, jak zresztą wielu innych, są legendarne. Figurkę św. Antoniego, przedmiot kultu okolicznej ludności, odnaleziono pod koniec XVIII wieku w miejscowej rzece. Ponoć znalazła się tam w czasie powodzi, kiedy niektóre stacje misyjne zostały zalane. Dla ludzi, którzy ją odnaleźli, był to znak, że św. Antoni powinien pozostać u nich. Nie szukali więc właściciela. Przechowywali figurę po domach, a z czasem zbudowali kaplicę. Pod koniec XIX wieku wybudowali nową, murowaną kaplicę, która stoi do dzisiaj. Ale i ta okazała się za mała, kiedy kult św. Antoniego zaczął się szerzyć. W 1957 roku powstał kościół, w którym obecnie znajduje się figura. Nie nazywa się go św. Antonim Padewskim, a tylko zwyczajnie, św. Antonim z Kifangondo. Pozostaje więc poza dyskusją spór toczony w świecie wpływów kultury portugalskiej, czy św. Antoni powinien być nazywany Padewskim czy Lizbońskim (Portugalczycy obstają przy tym, że jest to Antoni z Lizbony, gdzie się przecież urodził, a Padwa była jego drugą ojczyzną).
Sanktuarium jest pełne pielgrzymów, szczególnie w weekendy. Przewijają się tam tysiące ludzi. Przychodzą w różnych intencjach. Przede wszystkim św. Antoni pozostał w świadomości ludu wyjątkowym orędownikiem w sytuacjach beznadziejnych. Tysiące ludzi przychodzi tam i wypisuje listy do świętego, prosząc go o pomoc i wstawiennictwo. Jednak sanktuarium wypracowuje własny profil. Ludzie przychodzą do św. Antoniego prosić o pomoc w trudnościach rodzinnych. Jeżeli coś się nie wiedzie w życiu rodzinnym, pielgrzymuje się do Kifangondo. Przychodzi się tam, by uczestniczyć w Eucharystii i otrzymać błogosławieństwo kapłana. Ludzie idą często wiele kilometrów pieszo, a klimat pozwala im przenocować pod drzewami nad rzeką. Afrykańczycy mają czas dla siebie i dla innych. Zasadniczo nie żyją jeszcze w dobie pośpiechu i punktualności. Dla wielu pielgrzymka do św. Antoniego nie sprowadza się do doświadczenia religijnego w krótkim momencie, ale stanowi wydarzenie, które trzeba przeżywać dłużej. Kościół to miejsce, gdzie nie należy się śpieszyć.
Kościół św. Antoniego w Kifangondo pełni nie tylko rolę sanktuarium. Jest też kościołem parafialnym dla około 40 wiosek. Obecny proboszcz i kustosz sanktuarium, o. Andrzej Fecko, werbista, nadał sanktuarium jeszcze inny profil. Otóż wokół sanktuarium funkcjonuje przychodnia lekarska (z możliwością akomodacji ciężko chorych), którą prowadzi s. Marta Sojka ze zgromadzenia Sióstr Służebnic Ducha Świętego (SSpS). Ludzie przychodzą tu po pomoc, której nie znajdują gdzie indziej. Służba zdrowia w Angoli po ponad 20 latach wojny nie funkcjonuje dobrze. W zeszłym roku w przychodni w Kifangondo udzielono pomocy około 9000 ludzi dorosłych i około 15 000 dzieci. Najczęściej jest to ratowanie życia. 7 kilometrów od sanktuarium, w parafii Kifangondo, znajduje się leprozorium prowadzone przez s. Różę Gąsior SSpS. Tam znajdują pomoc i możliwość rehabilitacji po chorobie ludzie dotknięci trądem. Lecznica i leprozorium stały się nieodłączną częścią sanktuarium św. Antoniego z Kifangondo. Są one widzialnym znakiem pomocy w sytuacjach trudnych i beznadziejnych, ta zaś staje się znakiem pomocy duchowej w beznadziejnych sytuacjach, znakiem uleczenia ran duszy.
Sanktuarium było od dawna schronieniem i ucieczką w trudnych czasach, szczególnie w latach wojny domowej, nareszcie oficjalnie zakończonej w kwietniu 2002 roku. Ludzie gromadzili się tam tłumnie i czuli się bezpiecznie. Wielu zostało umocnionych duchowo i w beznadziejnych sytuacjach życiowych znajdowali siłę oraz nadzieję. Sanktuarium stało się miejscem pojednania z Bogiem i z ludźmi. Wierni odchodzą stąd z nowymi siłami, by odnowić i wzmocnić nadwerężone fundamenty wspólnoty rodzinnej i sąsiedzkiej zgody.