sanktuaria w Polsce

Wieleń Zaobrzański
Ks. Władysław Płóciennik

Niektórzy kaznodzieje chętnie przyrównują sanktuarium do sanatorium. Jak w sanatorium ludzie leczą choroby fizyczne, tak w sanktuarium odnawiają siły duchowe. W sanktuariach bowiem jest szczególne promieniowanie duchowe powodujące przemianę ludzkich serc.

Promieniowanie duchowe w sanktuarium wieleńskim rozlewa się w widoczny sposób na pielgrzymów przybywających ze znacznej części archidiecezji poznańskiej i pobliskiej diecezji gorzowskiej. Dzieje się to zwłaszcza w okolicy 2 lipca, w okresie tygodniowego odpustu, a także w okresie letnim, gdy nad Jezioro Mariackie przybywają liczni wczasowicze. Ci ostatni mogą wspaniale łączyć dbałość o zdrowie fizyczne z troską o zdrowie duchowe. Są tacy, którzy co roku wybierają wczasy w Wieleniu Zaobrzańskim, by mieć okazję na modlitwę i zadumę przed cudowną figurą Ucieczki Grzeszników. 2 lipca Kościół tradycyjnie obchodził święto Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny. Po II Soborze Watykańskim i po reformie kalendarza liturgicznego święto to zostało przeniesione na 31 maja. W Wieleniu jednak nic się nie zmieniło. Przeniesienie tygodniowego odpustu na inny termin byłoby przedsięwzięciem przeciwko wielowiekowej tradycji.

Okoliczni mieszkańcy zapytani, dlaczego świętują 2 lipca, odpowiedzą zgodnie, że jest to święto Matki Bożej Wieleńskiej. Kojarzą to święto nie tyle z tajemnicą Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny, ile raczej z faktem, że Ona wybrała to miejsce od wieków, aby w szczególny sposób zaznaczyć swą obecność wśród ludu. To święto weszło w rytm pracy tutejszych ludzi, którzy po zakończeniu wielkiego odpustu przygotowują się do żniw. Do ciężkiej pracy idą z Bożym błogosławieństwem i pod opieką Maryi. W Wieleniu nazywają Ją także Ucieczką Grzeszników. Ten wymowny tytuł Matki Bożej jest tu ostatnio szczególnie podkreślany. Czy można się temu dziwić? Lud miejscowy i liczni pielgrzymi szukają tu ukojenia serca. Nic bardziej nie odbiera człowiekowi sił do pracy i życia, jak właśnie grzech. Któż bowiem może doprowadzić nas, grzeszników, do naszego Ojca pewniej i skuteczniej niż Maryja?

Dlatego jako Matka Miłosierdzia jest wzywana za naszych dni coraz częściej, bo ludzie widzą jedyną szansę ocalenia w miłosierdziu Bożym. Dlatego tak chętnie w Wieleniu spowiadają się ze swoich ułomności i grzechów, jakby prowadzeni do Jezusa ręką Maryi. Patrząc na Maryję, uosobienie czystości i bezgrzeszności, sami pragną nieodparcie czystości swojej duszy. W wieleńskim sanktuarium nie brakuje więc szczególnie duchowych nawróceń.

Czy Maryja może pozostać obojętna na natarczywe modlitwy wznoszone przez pielgrzymów oblegających to święte miejsce? Najgłębsze działanie Maryi objawia się również wobec chorych, którzy znajdują tu siłę do przezwyciężenia swojego cierpienia i łączenia go z cierpieniami Matki Bożej pod krzyżem Chrystusa. Doznają tu ulgi fizycznej i wracają do równowagi duchowej.

Położenie sanktuarium

Wioska Wieleń Zaobrzański, licząca około 200 mieszkańców, leży w regionie środkowego Nadobrza, w zachodniej części Pojezierza Wielkopolsko-Kujawskiego, nad Jeziorem Mariackim, obecnie nazwanym Jeziorem Wieleńskim. Wioskę przedziela Młynówka Kaszczorska (niektórzy nazywają ją Kanałem Kaszczorskim). Przez wieś przebiega szosa asfaltowa Wolsztyn – Wschowa. Administracyjnie Wieleń jest obecnie wsią sołecką w gminie Przemęt, która zajmuje północno-zachodnią część województwa leszczyńskiego. Leży w połowie drogi między Wolsztynem a Wschową (Wolsztyn jest oddalony o 18 km). Od XIII do XVIII wieku wieś była w posiadaniu cystersów. W najnowszych czasach nad jeziorem pobudowano domy wczasowe różnych zakładów pracy, szczególnie z Wielkopolski i Śląska.

Pod względem kościelnym sanktuarium Matki Bożej Wieleńskiej jest filią parafii św. Wojciecha w Kaszczorze, w archidiecezji poznańskiej. Wielki odpust przypada 2 lipca i jest obchodzony przez osiem dni.

Na szlaku cysterskim

W zachodniej Wielkopolsce, w stosunkowo niedużej od siebie odległości, w latach trzydziestych XIII wieku zostały ufundowane dwa opactwa cysterskie – w Paradyżu i Obrze. Podstawy gospodarcze konwentu, który przyjął charakterystyczną dla kultury monastycznej nazwę Raju – Paradyża, stworzyły nadania wojewody poznańskiego Mikołaja Bronisza z rodu Pomianów, wsparte darowiznami biskupa poznańskiego Pawła. W myśl uchwał kapituł generalnych z roku 1232 i 1235 dom został obsadzony przez mnichów z Brandenburgii, z Lehnina.

Pół wieku później do tych dwóch klasztorów doszły dwa nowe: w Zemsku i Wieleniu. Utworzył się w ten sposób jakby pas opactw na zachodnich rubieżach Wielkopolski, zagrożonej wówczas poważnie od zachodu przez ekspansję brandenburską. Wieleń, filia Paradyża, jest fundacją wojewody poznańskiego Beniamina z rodu Zarembów. W roku 1278 wojewoda ten uzyskał zatwierdzenie swej fundacji u książąt wielkopolskich, braci Bolesława Pobożnego i Przemysła II. Wieleń został zasiedlony przez mnichów z Paradyża w roku 1285. Stąd zaś mnisi przenieśli się w 1418 roku do pobliskiego Przemętu.

W XIII wieku w każdym klasztorze cysterskim w Polsce było przeciętnie około 40 do 60 mnichów. Większość stanowili cudzoziemcy. Klasztory na Pomorzu, w Wielkopolsce i na Śląsku często miały niemiecki charakter. Przyjmowały wyłącznie kandydatów pochodzenia niemieckiego z okolic klasztorów macierzystych. Niekiedy przyjmowały także postawę wrogą wobec Polski, co budziło sprzeciw polskich władz kościelnych i państwowych. Na ujemne skutki takiej sytuacji wskazywał na synodzie w Łęczycy w roku 1285 arcybiskup gnieźnieński Jakub Świnka, a w XV wieku Jan Ostroróg. W ramach egzekucji praw na Sejmie w 1511 roku zapadła uchwała otwierająca Polakom wstęp do klasztorów.

Podupadły w XVI wieku zakon cysterski w Polsce liczył już tylko 478 mnichów. Stan ten utrzymał się bez większych zmian do końca XIX wieku. Przyczyny były różne, ale przede wszystkim reformacja i spadek powołań, rozluźnienie karności, a także kryzys gospodarczy. Próbę odrodzenia cystersów w Polsce podjęto na początku XX wieku. Nie powiodła się. Dopiero po drugiej wojnie światowej, dzięki działalności B. Birosa (opata w Szczyrzycu), a następnie A. Ciesielskiego (opata w Mogile), w 1945 roku dokonano rewindykacji klasztorów w Jędrzejowie i Oliwie, w 1947 roku w Henrykowie, a w 1951 roku w Wąchocku. Ponadto cystersi przyjęli placówki duszpasterskie w Krzeszowie, Jodłowniku (koło Szczyrzyca) i w Trybszu (koło Nowego Targu).

Wieleń w świetle starych podań i dokumentów

Od jak dawna istnieje Wieleń i od kiedy czci tutejszy lud Matkę Bożą, dokładnie nie wiadomo. Najstarsze dowody opierają się tylko na ustnym podaniu. Otóż według dawnej opowieści, którą przekazują sobie ludzie do dzisiaj, Matka Boża miała się objawić na pniu lipowym w Wieleniu pewnej pobożnej, ubogiej pasterce gęsi. Miejsce objawienia otoczono wielką czcią. Z części pnia lipowego wyrzeźbiono figurę Matki Bożej i postawiono na miejscu objawienia, w pobliżu jeziora, które nazwano Mariackim. Maryja wyraziła też pragnienie, aby w Wieleniu wzniesiono ołtarz (kościół) dla Jej Syna. Prośbę Maryi spełnił wojewoda poznański Beniamin Zaremba dopiero w końcu XIII wieku. Wybudował kościół i sprowadził cystersów. Tu zaczyna się już historia udokumentowana. Kiedy poprzednie wydarzenia miały miejsce, trudno ustalić. Według starych opowiadań ludowych działo się to przed przyjściem cystersów na te tereny. Cystersi przybyli w te strony w XIII wieku ad locus Mariae,do miejsca poświęconego już Maryi nad Jeziorem Mariackim (Lacus Sanctae Mariae). Wynikałoby stąd, że kult Matki Bożej Wieleńskiej musiał tu istnieć już dawniej, a zakonnicy przejęli go, rozwijali i utrwalali.

Do naszych czasów przechowało się także pewne stare podanie dotyczące najstarszej figury Matki Bożej Wieleńskiej. Tej pierwotnej figury już nie ma. Obecna pochodzi z drugiej połowy XV wieku. Podobiznę starej figury krakowski jezuita ks. Alojzy Fridrich zamieścił w swojej książce wydanej w Krakowie w 1903 roku pt. Historye cudownych obrazów Najświętszej Maryi Panny w Polsce. Po przybyciu cystersów figurę Matki Bożej przeniesiono do kościoła na terenie dzisiejszego Kaszczoru. Matka Boża jednak w tajemniczy sposób wróciła do Wielenia na swoje pierwotne miejsce. Niektórzy wyciągają stąd wniosek, że to wydarzenie mogło być powodem przeniesienia się cystersów do Wielenia: podążali za Matką Bożą. Według dalszej wersji tego podania – cystersi po przeniesieniu się do Przemętu mieli zabrać ze sobą również cudowną figurę. Matka Boża powtórnie w tajemniczy sposób wróciła do Wielenia. Odtąd już tu pozostała.

Kalendarium

Wydarzenia dotyczące opactwa wieleńskiego zapisane w dokumentach:

1278 – wojewoda poznański Beniamin Zaremba ofiaruje cystersom z Paradyża na założenie klasztoru wsie: Przysiekę, Obrzycę, Ciosaniec, Łupice, Ptowo, Pyrzyce, Osłonin oraz Wieleń. Fundacja zostaje zatwierdzona przez księcia Bolesława Pobożnego i Przemysła II.

1285 – cystersi z Paradyża przejmują Wieleń wraz z siedmioma wsiami. Siedzibą klasztoru zostaje dzisiejszy Kaszczor.

1290 – cystersi zmieniają miejsce pobytu. Przenoszą się półtora kilometra od swojej dotychczasowej siedziby nad Jezioro Mariackie. Budują klasztor i kościół. Ze względu na położenie klasztor nazwali Lacus Sanctae Mariae – klasztor nad Jeziorem Mariackim (albo wprost Jezioro Mariackie). Osadzie położonej wokół nowej siedziby pozostawiono dotychczasową nazwę Wieleń. W czasach późniejszych dodano przymiotnik Zaobrzański. Osadę położoną wokół pierwotnej siedziby zwano odtąd Starym Klasztorem (Antiguum Claustrum). W niektórych publikacjach jako rok przybycia cystersów do Wielenia wymienia się 1300. Być może przejście do Wielenia następowało stopniowo.

1305 – Henryk, książę głogowski, potwierdza nadanie klasztorowi wsi Starkowa i Poledowa, a w roku 1311 nakazuje rozgraniczenie włości od wsi Gościeszyn i Gola.

Klasztor obronny w Przemęcie

W średniowieczu klasztor wieleński był narażony na częste napady ze strony rabusiów, był także łatwo dostępny dla wojsk nieprzyjacielskich. Toteż cystersi z wielką radością skorzystali z nadania im w roku 1408 przez Władysława Jagiełłę bezpieczniejszego miasta – Przemętu. Przystąpili do budowy klasztoru bardziej obronnego. W 1418 roku przenieśli się z Wielenia do Przemętu. Wieleń został prepozyturą cysterską (1423).

Przemęt to osada przedhistoryczna, zbudowana na wyspie, nad Jeziorem Przemęckim. Odległość między Wieleniem a Przemętem wynosi około 15 km. Gród jest wzmiankowany już w XIII wieku. Prawdopodobnie od połowy XIII wieku aż po rozbiory Rzeczypospolitej był tytularnym ośrodkiem kasztelanii przemęckiej. Miał prawa miejskie od 1406 roku do XVIII wieku, ale nie rozwinął się w większy organizm miejski, zawsze zachowując charakter rolniczy. Był siedzibą cystersów od 1418 do 1805 roku. Kasata cystersów przemęckich nastąpiła, jak zresztą wszystkich innych zakonów, po katastrofie Rzeczypospolitej. Dobra pocysterskie rząd pruski przekazał rodowi Keyserlingów, kościół zaś przejęła parafia (1836). Do dzisiaj istniejące budynki mają więc metrykę XVII-wieczną. W roku 1604 rozpoczęto stawianie nowych zabudowań klasztornych, a budowę przepięknej świątyni – dopiero w 1651 roku. Trwającymi pół stulecia pracami kierowali trzej kolejni opaci: Mikołaj Zegocki, Zygmunt Suliński i Robert Zbierski. Uroczysta konsekracja odbyła się w 1696 roku.

Twórcą projektu był najsłynniejszy ówcześnie architekt Tomasso Poncino, po nim przybyli Giorgio i Giovanni Catenazzi. Powstały w wyniku ich trudu kościół to trójnawowa bazylika o czteroprzęsłowej nawie i transepcie. Bardzo interesujący, niecodzienny wprost wygląd uzyskały elewacje. Miast kamienia i tynku oblicowano je surową cegłą. Fasada stanowi przykład zarzucenia dawnych przepisów zakazujących cystersom wznoszenia wież. Tu wyrosły dwie strzeliste wieże z piękną elewacją frontową, ozdobioną dwiema kondygnacjami kolumnad. Pięknym akcentem stały się także hełmy wież wzniesione w 1725 roku. 17 lat później klasztor spłonął. Odbudowę w latach 1758–1759 doprowadził do końca opat Hieronim Turno. Wówczas to dobudowano okazałą kruchtę. Czasy dojrzałego baroku ukształtowały wnętrze świątyni.

Z wielu wspaniałych zabytków wielkie wrażenie sprawiają: wyrzeźbiony w czarnym drewnie tron opacki z orłami, stalle mnisze z figurami cysterskich świętych oraz konfesjonały. Huragan w 1792 roku zniszczył hełm wieży północnej. Odbudowano go dopiero w roku 1984 staraniem proboszcza, ks. Edwarda Majki.

Przeniesienie się cystersów do Przemętu nie zmieniło stosunku, w jakim klasztory – Paradyż i Wieleń, a później Przemęt – do siebie zostawały. Paradyż zależał od swej macierzy Lehnina, a równocześnie sprawował nadzór nad Wieleniem, a później Przemętem. Dowodzi tego wizytacja, jaką w roku 1519 Michał II, opat z Paradyża, na mocy swego zwierzchnictwa przeprowadził w Wieleniu i Przemęcie. W Przemęcie nowo obrani opaci musieli być zatwierdzani przez opata z Paradyża. Z czasem rozluźniły się więzy łączące Przemęt z Paradyżem. Odkąd większość zakonników była narodowości polskiej, wpływ macierzystego klasztoru malał. Ustał wreszcie, gdy prawo polskie zabroniło wybierać opatów obcej narodowości. To wyraźne wyzwolenie klasztoru przemęckiego spod opieki Paradyża datuje się na rok 1558.

Kościół w Wieleniu

Kiedy stary drewniany kościół w Wieleniu, sięgający jeszcze czasów wojewody Beniamina Zaremby (XIII wiek), został zniszczony przez pożar, cystersi, zanim jeszcze na dobre przenieśli się do Przemętu, wybudowali nowy kościół, także drewniany. Miało to być jeszcze w roku 1318 (może w tym czasie uległa zniszczeniu stara figura Matki Bożej Wieleńskiej?). A kiedy także ten kościół w połowie XVII wieku się spalił, cystersi przemęccy wybudowali następną świątynię drewnianą. W roku 1664 poświęcił ją sufragan poznański Marian Kurski. Już wkrótce kościół ten nie mógł pomieścić wszystkich pielgrzymów przybywających tłumnie z odległych okolic. Wtedy to również z fundacji cystersów przemęckich wzniesiono nowy, obszerniejszy, tym razem już murowany z kamieni i cegły. Kamień węgielny pod nowy kościół położył opat przemęcki ks. Bułakowski 16 maja 1731 roku, zaś opat ks. Hieronim Turno poświęcił go 28 stycznia 1742 roku. Do nowego kościoła przeniesiono uroczyście łaskami słynącą figurę Matki Bożej. Nowa świątynia, istniejąca do dzisiaj, stała się sanktuarium Matki Bożej Wieleńskiej. Papież Pius VI pismem z 4 września 1783 roku udzielił odpustu zupełnego wszystkim pątnikom, którzy w święto Nawiedzenia lub w jego oktawie nawiedzą kościół wieleński.

Istniejący do dziś i funkcjonujący jako sanktuarium Matki Bożej Wieleńskiej, został zbudowany przez cystersów w latach 1731–1742. To świątynia późno-barokowa, zaliczana do zabytków klasy I. Murowana z cegły, nietynkowana. Kościół zbudowano na planie krzyża łacińskiego, z prezbiterium zwróconym na południe. Nawa dwuprzęsłowa, transept o kwadratowym przęśle środkowym, przy nim prostokątne, jednoprzęstowe ramiona oraz analogiczne prezbiterium. Do prezbiterium przylegają dwie niskie przybudówki: na osi od południa kaplica Męki Pańskiej (dawny kapitularz), na planie owalu od wschodu prostokątna zakrystia. Przy nawie od frontu kwadratowa, niedokończona wieża z kruchtą w przyziemiu.

Do najstarszych i najcenniejszych zabytków kościoła wieleńskiego należy cudami słynąca figura Madonny z Dzieciątkiem. Jest wykonana z drewna lipowego, ma 120 cm wysokości. Figura jest gotycka, z drugiej połowy XV wieku. Matka Boża trzyma na prawym ręku Dzieciątko, w lewej dłoni – jabłko. Głowa Madonny jest lekko pochylona w stronę Dzieciątka. Twarz uśmiechnięta, o wysoko zaznaczonych łukach brwi. Ubrana jest w jedwabną sukienkę. Madonna i Dzieciątko mają na głowach korony barokowe z XVII wieku. Po bokach, w górnej części znajdują się dwa barokowe aniołki, obok liczne wota, rozmieszczone obecnie na czterech tablicach. Niektóre z nich sięgają pierwszej połowy XVIII wieku. Cudowna figura znajduje się w głównym ołtarzu i jest odsłaniana tylko podczas nabożeństw.

Podniszczony ołtarz główny został przebudowany w latach 1952–1953 z użyciem fragmentów barokowych z około 1735 roku. Po prawej stronie głównego ołtarza, nieco z boku, znajduje się fragment tronu opackiego. Prezbiterium okala balustrada, która przechodzi w stalle. Ozdobione są one od strony prezbiterium i kościoła portretami cystersów. Na oparciach znajdują się piękne rzeźby czterech Ewangelistów (XVIII wiek). W zakrystii znajduje się krucyfiks (rzeźba ludowa) z XVII wieku. Są też piękne XVIII-wieczne freski przedstawiające sceny z życia cystersów, odnowione i uzupełnione w 1960 roku.

W kaplicy Męki Pańskiej namalowano sceny pasyjne z pierwszej połowy XVIII wieku, odsłonięte i odnowione w 1960 roku przez Teodora Szukałę z Poznania.

W centralnym miejscu kaplicy znajduje się o krzyż pochodzący z połowy XVIII wieku. Wielu pielgrzymów uznaje go za cudowny. Ustawiają się tu długimi szeregami, by dostać się przed oblicze cierpiącego Zbawiciela. Zbliżając się do cudownego wizerunku, obejmują go obiema rękami, kilkakrotnie ocierają o niego ręce, a następnie dotykają wszystkich swych bolących miejsc z głębokim przekonaniem, że doznają ulgi. Rodzice uczą tu wiary swoje dzieci, najmniejsze unosząc wysoko, by mogły dotknąć cierpiącego Chrystusa. Potem następuje wzruszający pocałunek, który na zakończenie krótkiej adoracji rodzice i dzieci pozostawiają na pasyjce.

W najmniejszym i najstarszym z bocznych ołtarzy jest obraz Najświętszej Maryi Panny ze św. Joachimem i św. Anną. Być może pochodzi on z poprzedniego, drewnianego kościoła i datuje się na pierwszą połowę XVII wieku, podobnie jak mały krucyfiks z zakrystii. Dwa inne ołtarze oraz ambona są barokowe i pochodzą z XVIII wieku.

Kościół kaszczorski

Według starego podania o Wieleniu kapłan pogański imieniem Welony, po niefortunnym skazaniu swej córki Sławy na śmierć przez utopienie jako żywej Marzanny w pobliskim jeziorze za to, że poczęła służyć Bogu chrześcijan, powiesił się w pogańskim czarzysku (gaju), przez co ów czar (czarzysko) uległ skażeniu. Ten smutny fakt miał dać początek nazwie trzech miejscowości: Sławie, Wieleniowi i Kaszczorowi. W Sławie, około 15 km od Wielenia, nieznany rycerz pochował córkę pogańskiego kapłana. Nazwa Wieleń miała powstać od imienia kapłana Welony. Kaszczor zaś – od skażonego czaru. Pierwotna nazwa miała brzmieć Kaźczar lub Kaścizór. Pewniejsza jest jednak etymologia wywodząca się z czasów cysterskich. Używano nazwy Antiguum Claustrum,po polsku Stary Klasztor. W parafialnych księgach metrykalnych z czasów zaboru pruskiego zapisywano na przemian nazwy polskie i niemieckie: Wieleń – Fehlen oraz Kaszczor – Altkloster.

Nie tylko o Wieleniu pamiętali cystersi. Byli także hojni dla Kaszczoru, z którym Wieleń jest tak ściśle związany. Kościół parafialny pod wezwaniem św. Wojciecha w Kaszczorze powstał prawdopodobnie tuż po roku 1278. W aktach jest wymieniony pod rokiem 1428. W roku 1600 opat przemęcki i sufragan poznański Jakub Szreniawa Brzeźnicki postawił nowy kościół drewniany. A gdy i ta świątynia z czasem podupadła, ponownie Przemęt się nią zajął. Opat przemęcki Jan Józef Szołdrski w roku 1775 na jej miejscu wystawił obszerny murowany kościół, który dotąd służy parafii kaszczorskiej.

Kościół parafialny św. Wojciecha założono najpóźniej tuż po roku 1278. Ze względu na tytuł kościoła ks. Józef Nowacki, wybitny badacz dziejów Kościoła poznańskiego, postuluje znacznie wcześniejszą jego fundację przez Zarembów.

Jak przedstawia się świątynia kaszczorska z roku 1775? To kościół murowany w stylu późnobarokowym, jednonawowy, o wieży z hełmem i sygnaturką. Ołtarze późnobarokowe. W ołtarzu głównym krzyż o charakterze ludowym z XVII wieku. W ołtarzach bocznych obrazy Niepokalanej i św. Józefa z XVIII wieku. Ambona późnobarokowa. Chrzcielnica drewniana, z pierwszej połowy XIX wieku. Przy kościele, na wysokim postumencie, stoi barokowa (z 1745 roku) figura św. Jana Nepomucena z piaskowca. Figura św. Wojciecha jest umieszczona wysoko nad ołtarzem głównym. Po bokach, między kolumnami znajdują się ludowe rzeźby św. Jana Chrzciciela i św. Józefa. W roku 1959 wnętrze kościoła otrzymało nową polichromię. Wykonał ją Teodor Szukała z Poznania. Pomysł polichromii został częściowo zaczerpnięty ze starego opowiadania o Wieleniu. Przedstawia ona m.in. chrzest Polski, męczeńską śmierć św. Wojciecha i hołd Królowej świata.

Budowanie ducha

Rozbiory, które przyniosły tak wiele tragicznych zmian w Polsce, nie oszczędziły również spokojnego Wielenia. Odpust ograniczono do jednego dnia (przetrwał do 1950 roku). W czasie ostatniej wojny sanktuarium było zamknięte. Kościół przeznaczono do rozbiórki.

Po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku Wieleń i Kaszczor stały się miejscowościami nadgranicznymi. Granica przebiegała między Kaszczorem a Łupicą (Lupitze).

W pierwszym numerze „Wiadomości Kaszczorskich” z 4 sierpnia 1929 roku czytamy: „Żyjemy na terenie parafii zamieszkiwanej przez znaczną część obywateli narodowości niemieckiej. Jakkolwiek jedną wyznajemy wiarę, do jednej uczęszczamy świątyni, to jednak brak jest między nami zgody”. Zadaniem tygodnika miało być nawoływanie do jedności i zgody. Pismo jednak chyba jeszcze bardziej poróżniło obie strony. Polacy czuli się tu gospodarzami i pragnęli wśród ziomków budzić ducha narodowego i religijnego. W tymże numerze także czytamy: „Polska to wielka rzecz, być Polakiem to wielki zaszczyt. Ponieważ jesteśmy silnie przekonani, że Polska o tyle zachowa niepodległość, o ile zostanie katolicką, dlatego też staraniem naszego pisma będzie budowanie również ducha religijnego”. Polacy się skarżą, że doczekali czasów, kiedy to w wolnej, niepodległej Polsce muszą stawać w obronie ojczystego języka i walczyć o polskie nabożeństwa. Dotychczas proboszcz ks. Stanisław Paradowski głosił kazania w języku niemieckim co trzecią niedzielę. Polacy byli pozbawieni kazań polskich. Prosili więc kurię arcybiskupią w Poznaniu o przydzielenie im polskiego księdza. Ks. Paradowski, mimo że nosił polskie nazwisko, czuł się Niemcem. I chociaż był kapłanem pobożnym i gorliwym, leczył ziołami Niemców i Polaków, to jednak niektórzy domagali się, by opuścił parafię. Trudno dziś po latach wejść w najgłębsze intencje tego kapłana i jednoznacznie określić, w jakim stopniu trzymał stronę Niemców. Faktem jest, że poznańska kuria arcybiskupia 7 marca 1929 roku na stanowisko wikarego przy kościele św. Wojciecha w Kaszczorze powołała dotychczasowego wikariusza w Komornikach, ks. Henryka Pankowskiego. Stał się on ostoją i duszą życia religijnego wśród Polaków. Na jego prośbę kuria 26 lipca 1929 roku wydała rozporządzenie, by w każdą niedzielę i święto były głoszone polskie i niemieckie kazania. Tak też się później stało. Ks. Pankowski głosił polskie kazania i nauki różańcowe. Działał także wśród młodzieży, wpajając jej ducha narodowego i religijnego. Współpracował z kierownikiem szkoły, K. Lachem, i organistą, Władysławem Weissem, oraz innymi działaczami świeckimi. Wszyscy deklarowali, że nie pragną ani rozłamu, ani wzajemnych niechęci, mimo że rządy pruskie wyrządziły Polakom wiele krzywdy.

W drugim numerze „Wiadomości Kaszczorskich” z 11 sierpnia 1929 roku pisano: „Nie chcemy pamiętać o katowanej dziatwie polskiej za to, że pragnęła uczyć się chociażby religii w języku polskim, chcemy zapomnieć o strajku szkolnym, który na zawsze okrył hańbą szkolnictwo pruskie, chcemy zapomnieć o ustawie kagańcowej, o tych rozlicznych szykanach, jakich dopuściły się urzędy pruskie, chcemy wreszcie zapomnieć o wywłaszczaniu polskiego ludu z jego prastarej ziemicy. Domagamy się jedynie uszanowania naszych przekonań i naszych życzeń na terenie naszej parafii. Życzliwie podajemy ręce do zgodnego pożycia, spodziewamy się wzajemnej życzliwości”.

Kierownik szkoły w Kaszczorze K. Lach przed swoim odejściem na nową placówkę do Śmigla w piątym numerze „Wiadomości Kaszczorskich” z 1 września 1929 roku umieścił bardzo wymowne pożegnanie. Oto jego fragment: „Pracy mojej przyświecało hasło »Bóg i Ojczyzna«.Wychowywać powierzoną mi dziatwę na dobrych wyznawców naszej wiary świętej i na dobrych obywateli naszego państwa było moim celem i zadaniem. Mając na uwadze fakt, że prawdziwym skarbem dla człowieka są przekazane mu przez przodków tradycje narodowe, umiałem na każdym kroku szanować uczucia narodowe dziatwy narodowości niemieckiej, czego dowodem jest sympatia, jaką mnie dziatwa ta darzyła. Z drugiej strony jako Polak nie mogłem przecież zapomnieć, że obowiązkiem moim było rozbudzenie też uczuć narodowych wśród dziatwy polskiej, że obowiązkiem moim było pielęgnowanie tradycji polskich. Z garstką ufających mi ludzi borykaliśmy się z wszelkimi trudnościami na terenie naszej parafii. Dziś jednak jestem dumny, że duch polski odżył na naszych kresach, że powstał Orzeł Biały, nie w charakterze mściciela za wyrządzone przed laty krzywdy, lecz w roli głosiciela prawdy, miłości, jedności i zgody. Z tej drogi zejść nam nie wolno. Niech nie będzie nigdy rozdźwięku między Kościołem, szkołą i rodziną, bo to są czynniki zapewniające człowiekowi prawdziwe szczęście, a narodowi potęgę”.

Ks. H. Pankowski odszedł z parafii po dwóch latach pracy. Kolejnymi wikariuszami byli: ks. Zbigniew Kaczmarek, ks. Wiktor Miedziński, ks. Edmund Banaszak i ks. Robert Marcino-wski. Ten ostatni, rodem z pobliskiego Kębłowa, został zamęczony w Dachau 22 listopada 1940 roku. Proboszcz ks. Stanisław Paradowski zmarł w Kaszczorze 1 września 1942 roku i tu został pochowany. Jakkolwiek nie był w żadnym obozie koncentracyjnym, to jednak z powodu antyhitlerowskich poglądów szykanowano go i grożono mu śmiercią. Wiadomość tę powtarzał organista Władysław Weiss, wspominając dawne czasy. Władze niemieckie ograniczyły jego działalność duszpasterską, tak że po części stał się więźniem probostwa. Polacy mogli chodzić do kościoła w Kaszczorze do lipca 1941 roku, później korzystali okazyjnie z nabożeństw odprawianych w Przemęcie i w Łupicy. Do Wielenia szli czasem ukradkiem, by chociaż pomodlić się przy murze świątyni. Dla wielu była to wojenna ściana płaczu.

W Wieleniu po wojnie

Po zakończeniu wojny sanktuarium wieleńskie ożywa na nowo. W roku 1951 za zgodą Kurii Metropolitalnej w Poznaniu wrócono do tradycji tygodniowego wielkiego odpustu. Znalazło się kilku kapłanów, którzy jakby z natchnienia, powodowani wdzięcznością za ocalenie z obozu koncentracyjnego oraz za uratowanie od utonięcia podczas kąpieli w Jeziorze Mariackim w Wieleniu, postanowili co roku, przez całą oktawę odpustu służyć Matce Bożej Wieleńskiej. Dzięki nim wielki odpust w Wieleniu dostąpił po kilku latach odnowy i pogłębienia. Liczba pielgrzymów wzrosła podczas trwania odpustu do około 40 000 osób.

Abp Walenty Dymek, metropolita poznański, zatroskany o życie religijne w diecezji, 17 kwietnia 1948 roku zwrócił się z apelem o ożywienie i pogłębienie kultu Matki Bożej w sanktuariach. Zaproszenia na odpust wieleński do pobliskich dekanatów wysłano przez kurię metropolitalną pismem z 16 czerwca 1948 roku i poparto odpowiednią zachętą. Odpust zaplanowano od 1 do 4 lipca. Przybyło dużo pielgrzymów. Przez następne dwa lata odpust odbywał się praktycznie tylko 2 lipca. Utrudnieniem stały się zarządzenia państwowe o konieczności uzyskiwania zezwoleń na tradycyjne pielgrzymki.

W grudniu 1950 roku parafię kaszczorską objął ks. Mieczysław Ratajski, dawniejszy proboszcz z pobliskiego Brenna. 4 czerwca 1951 roku wystąpił on do kurii metropolitalnej w Poznaniu z pismem następującej treści: „W kościele filialnym pod wezwaniem Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Wieleniu Zaobrzańskim odprawiano dotychczas odpust ipsa die 2 lipca i dwa następne dni. Napływ wiernych, pątników wynosił około 15 tysięcy (25 pielg-rzymek). Przez te dni kapłani nie byli zdolni wyspowiadać pątników ani przeprowadzić zgodnie z duchem Kościoła świętego oraz w myśl ostatnich zarządzeń władzy duchownej odpustowych dni skupienia. Dawniejsze akta wykazują, że odpust wieleński odprawiano przez cały tydzień. Pragnąc nawiązać do tej tradycji i umożliwić tak licznie napływającym wiernym korzystanie z nauk, postanowiłem zwrócić się do Prześwietnej Kurii z prośbą o zezwolenie na rozpoczęcie uroczystości odpustowych już w sobotę, 30 czerwca po południu. Zakończenie odpustu ma nastąpić w niedzielę 8 lipca”.

Odpowiedź Kurii była natychmiastowa. W piśmie z 7 czerwca 1951 roku czytamy: „Pochwalamy zamiar Księdza Administratora”... Władze państwowe udzieliły zezwoleń na tradycyjne pielgrzymki do Wielenia. Nie obyło się jednak bez utrudnień, trwających przez wiele lat. W drodze do sanktuarium zwłaszcza tuż przed Wieleniem pielgrzymów karano na przykład licznymi mandatami za rzekome przestępstwa drogowe.

9 lipca 1959 roku po uroczystościach wieleńskich abp Antoni Baraniak napisał list pasterski do parafian kaszczorskich i pielgrzymów wieleńskich: „Dla podziękowania Wam za piękną uroczystość odpustową w niedzielę 5 lipca br. w Wieleniu piszę do Was niniejszy list pasterski. Przeżyłem naprawdę wielki dzień i wzniosłą uroczystość, która długo pozostanie w mojej pamięci. Po raz pierwszy spojrzałem w cudowne oblicze Matki Bożej Wieleńskiej i przyznam, że urzeczony jestem słodyczą i pięknem Jej twarzy. Wieleń zaś i wspaniałe otoczenie prastarej świątyni zrobiły na mnie niezatarte wrażenie. Zasługą Księdza Proboszcza jest to, że zdołał do współpracy na niwie maryjnej pozyskać swoich współbraci dachauowskich, którzy w przykładnym poświęceniu służą wiernemu ludowi w konfesjonale i na ambonie, spłacając Matce Najświętszej dług wdzięczności za cudowne wybawienie z obozu śmierci”.

Od 1961 roku władze państwowe domagały się od organizujących pielgrzymkę do Wielenia imiennego wykazu osób w niej uczestniczących oraz osób odpowiedzialnych za porządek i opiekę sanitarną, miejsca ich pracy i zamieszkania. Na trasie nie było końca kontrolom. Ludzie silni charakterem i wiarą nic sobie z tego nie robili. Dobry duch panował też wśród duchowieństwa.

22 czerwca 1962 roku ks. Gerard Mizgalski napisał do kustosza sanktuarium, ks. Mieczysława Ratajskiego: „Co do mnie, to duszą i ciałem oddaję się na ten tydzień Matce Najświętszej, rozporządzaj mną według uznania. Będzie to pierwszy odpust wieleński bez mojej Kochanej Matki ziemskiej, więc całkowicie oddaję się teraz mojej Jedynej i Najdroższej Matce Niebieskiej”. W podobnym duchu pisali inni kapłani. Ks. Czesław Tuszyński, proboszcz z Grodziska, 26 czerwca powiadamiał: „Nasza pielgrzymka nie przybędzie, przyczyny wiadome. Przyjedziemy jednak koleją, autobusem i różnymi środkami lokomocji”. I, o dziwo, Wieleń napełnił się pielgrzymami mimo niesprzyjających decyzji władz i niepogody. Przybyło ich więcej niż w latach poprzednich.

Następne lata upłynęły w Wieleniu na przygotowaniu się do radosnych obchodów milenijnych Chrztu Polski. 2 lipca 1966 roku Wieleń złączył się duchowo z całą Polską i swoim arcybiskupem, który w swoim słowie do Wielenia napisał: „W milenijnym roku Chrztu Polski pozdrawiam Was najserdeczniej z pierwszej stolicy biskupiej w Poznaniu, błogosławiąc Wam, klęczącym przed cudownym, starożytnym wizerunkiem Matki Bożej w Wieleniu i modlącym się za pomyślność Kościoła świętego w Polsce”...

W następnych latach arcybiskup myślał o urzędowym potwierdzeniu kultu Matki Bożej Wieleńskiej przez Stolicę Apostolską. Na jego prośbę Penitencjaria Apostolska dekretem z 6 października 1971 roku (nr 174/71) potwierdziła uzyskiwanie odpustu zupełnego w sanktuarium Matki Bożej w Wieleniu Zaobrzańskim zarówno w święto Matki Bożej Wieleńskiej, jak i w oktawie. „Odpust zupełny w samo święto Matki Bożej Wieleńskiej zyskują ci, którzy po odprawieniu zwykłych warunków odpustu, to jest spowiedzi, Komunii świętej i modlitwy w intencji Ojca Świętego (Ojcze nasz i Zdrowaś Maryjo),nawiedzą sanktuarium wieleńskie i odmówią Ojcze nasz i Wierzę w Boga. W inne dni mogą uzyskać odpust zupełny, jeżeli po spełnieniu zwykłych warunków odpustu (spowiedź, Komunia święta i modlitwa w intencji Ojca Świętego) odmówią w kościele cząstkę Różańca (5 tajemnic) lub odprawią adorację Najświętszego Sakramentu przez pół godziny”. Powyższy dekret Penitencjarii Apostolskiej przekazała poznańska Kuria Metropolitalna 17 lutego 1972 roku.

nasze trasy terminarz 2016 kraje przeczytaj o naszych trasach