Dostosuj preferencje zgody

Używamy plików cookie, aby pomóc Ci w efektywnym poruszaniu się po stronie i wykonywaniu określonych funkcji. Szczegółowe informacje na temat wszystkich plików cookie znajdziesz w każdej kategorii zgody poniżej.

Pliki cookie, które są sklasyfikowane jako "Niezbędne", są przechowywane w Twojej przeglądarce, ponieważ są niezbędne do umożliwienia podstawowych funkcji strony.

Zawsze aktywne

Necessary cookies are required to enable the basic features of this site, such as providing secure log-in or adjusting your consent preferences. These cookies do not store any personally identifiable data.

Analytical cookies are used to understand how visitors interact with the website. These cookies help provide information on metrics such as the number of visitors, bounce rate, traffic source, etc.

Pszów

Pszów
Andrzej Datko

W swoich sanktuariach jest przede wszystkim Królową i Panią, ale także Opiekunką Rodzin, Szafarką Łask, Płaczącą, Miłościwą… W Pszowie jest uśmiechnięta. Ten uśmiech Madonny bardzo był potrzebny ziemi śląskiej i jej mieszkańcom. Do nich bowiem także odnosiły się twarde słowa Bismarcka o Polakach w zaborze pruskim: „Osobiście współczuję ich losowi, ale jeśli chcemy tu zostać, musimy ich wytępić”

Kilkadziesiąt lat wcześniej pruski minister policji Heym raportował do Berlina: „Pielgrzymki stanowią tak ważny czynnik w życiu religijnym śląskiego ludu pospolitego, że władze krajowe jak dotąd zmuszone są tolerować ten stan rzeczy, i zadowalają się jedynie roztaczaniem ostrej kontroli nad miejscami pątniczymi i pątniczymi kaznodziejami”.

Wydawać się może dziwnym, że pielgrzymki, normalny przejaw kultu religijnego, były solą w oku pruskiego ministra i jego kolegów w pozostałych państwach zaborczych. Ze względu na interesy tych państw mieli oni jednak całkowitą rację. Pątnictwo w okresie niewoli pełniło ogromnie ważną rolę i stanowiło poważne zagrożenie dla porządku rozbiorowego, dla germanizacji i rusyfikacji. Łączyło Polaków ze wszystkich zaborów, podtrzymywało ducha oporu. Stroje regionalne, polskie pieśni religijne, Msze św. w intencji Ojczyzny, święcenie rocznic narodowych w sanktuariach były niezastąpionymi czynnikami podtrzymującymi patriotyzm, polską mowę i pamięć o wolności. Przed wybuchem powstań emisariusze w przebraniu pielgrzymów przekazywali wiadomości i rozkazy wojskowe. Religia splotła się wówczas nierozerwalnie z uczuciami narodowymi, była często jedynym możliwym sposobem trwania i manifestowania polskości. Utrwalił się wtedy ostatecznie stereotyp „Polak- katolik”.

Każde pruskie rozporządzenie wymierzone przeciw polskości Śląska godziło równocześnie w ducha religijnego i na odwrót – wszelkie cyrkularze ograniczające działalność Kościoła katolickiego na Śląsku stawały się automatycznie rozporządzeniami antynarodowymi. Śląsk nie znał polskich stolic, ale znał Częstochowę, stolicę Królowej Polski. Dlatego już w 1754 roku król pruski Fryderyk II zakazał pielgrzymek na Jasną Górę. Kurs antypolski zmieniał natężenie i w latach pewnej odwilży z Górnego Śląska i Opolszczyzny kompanie pątnicze nadal ciągnęły do Częstochowy.

Mimo ograniczeń i restrykcji Śląsk pokrywał się siecią szlaków pątniczych, jednocząc się w kulcie maryjnym. Na południu dzielnicy śląskiej powstawały bowiem w XVII i XVIII wieku regionalne ośrodki pielgrzymkowe. Najznaczniejsze z nich to Frydek na Śląsku Morawskim należącym do Austrii i Pszów na ziemi wodzisławskiej należącej początkowo do Austrii, a od 1742 roku do Prus. Te dwa rozwijające się równolegle i szybko sanktuaria zdominowały pątnictwo na południu Śląska, nie spowodowały jednak ścisłej regionalizacji i partykularyzacji kultu. Odwrotnie, rozpoczął się tu, gdzie indziej niespotykany, proces wymiany, łączności w znaku czci maryjnej. Do Frydka pielgrzymowano ze Śląska pruskiego i z Galicji – od Raciborza i Pszowa po Cieszyn i Istebną. Do Pszowa pątnikowano z północnych Moraw i Galicji – od Ostrawy, Karwiny, Frydka, Cieszyna. W ten sposób pokawałkowany Śląsk – Morawski, Cieszyński i Górny – podzielony między Prusy i Austrię scalał się organicznie w swoich sanktuariach. Miało to kapitalne znaczenie dla rozbudzenia samoświadomości i poczucia śląskiej wspólnoty dzięki wzajemnemu przyswajaniu wartości regionalnych, kultowi i obyczajowości religijnej.

Droga do powstania pszowskiego sanktuarium wiodła przez Jasną Górę. Zwyczaj pielgrzymowania do narodowego sanktuarium znany był już dobrze na Śląsku, więc i z Pszowa wyruszono do Częstochowy w 1722 roku. Zachwyceni pielgrzymi, nie mogąc rozstać się z Jasnogórską Panią, postanowili mieć Ją także u siebie. Zrobiono składkę i zakupiono kopię cudownego obrazu, którą potarto o oryginał. Po powrocie do Pszowa okazało się, że malowany na płótnie obraz, wieziony bez zabezpieczenia, został uszkodzony w kilku miejscach. Oddano go więc do odrestaurowania, do Wodzisławia. Malarz Fryderyk Siedlecki uszkodzenia naprawił, ale równocześnie tak „poprawił” wizerunek, że powstał zupełnie nowy obraz. Twarzom Maryi i Dzieciątka nadał jasną karnację, zmieniając równocześnie ich wyraz. Czarna Madonna stała się Jasną Madonną. Zniknęły surowe, bizantyjskie rysy twarzy, ustępując miejsca łagodnemu spojrzeniu i wdzięcznemu półuśmiechowi. Dzieciątko utraciło dostojność i majestat i jak zwykły chłopczyk uśmiechnęło się do ludzi.

W 1723 roku odnowiony obraz poświęcono w Wodzisławiu w uroczystość Matki Bożej Szkaplerznej, po czym mieszkańcy odprowadzili go do granicy parafii. Tam przejęli go pszowianie. Obie parafie ślubowały, że odtąd, po wszystkie czasy, pielgrzymka z Pszowa będzie szła do Wodzisławia na Matkę Boską Szkaplerzną, a z Wodzisławia do Pszowa na Narodzenie Najświętszej Maryi Panny. Ślubowanie upamiętniono, budując w owym miejscu kapliczkę.

Odnowiony obraz proboszcz umieścił w pszowskiej świątyni na filarze koło zakrystii. „Przez całe pięć lat radzi się przed nim modlili ksiądz fararz Puncoszyk i kapelan Niemczyk i lampy przed nim zapalali, a za ich przykładem postępowali ludzie to samo czyniąc, tak bardzo, że się coraz więcej ludzi swoich i obcych ku temu obrazu Najśw. Maryi Panny z nabożeństwem garnęło” – czytamy w „Kronice pszowskiej”. Obraz noszono też zawsze w procesjach jako feretron.

„Od 1727 roku już więcej tego obrazu na procesyą nie brano, owszem wielbiono go osobliwem nabożeństwem i osobliwemi ofiarami i złotemi i srebrnemi tabliczkami wotywnymi” – zapisano w „Kronice”. Zaczęło się bowiem spełniać to, o co modlili się czciciele Pani Pszowskiej – doznawano coraz liczniej niezwykłych łask i stawano się świadkami wielu cudów. Za początek prawdziwej czci obrazu uznaje się Białą Niedzielę 1728 roku, która obfitowała w nadzwyczajne łaski. W tym dniu patron kościoła i dziedzic Pszowa, baron Welczek, zwrócił się do Kurii biskupiej we Wrocławiu z prośbą, aby ogłosić, że obraz pszowski jest

imago gratiosa

(słynący łaskami). Kuria powołała komisję duchowną, która przesłuchała skrupulatnie kilkudziesięciu świadków w obecności lekarza. Protokół, spisany po polsku, czesku, niemiecku i łacinie znajduje się do dziś w archiwum parafialnym.

Po zapoznaniu się z protokołem Kuria wrocławska poleciła przenieść obraz do bocznego ołtarza, polecając, aby tymczasem nie rozgłaszać wieści o cudach. Przeniesienia dokonał opat cysterski z Rud Raciborskich i nałożył na niego pozłacane korony ufundowane przez wiernych. W 1750 roku obraz przeniesiono do głównego ołtarza, a 13 sierpnia 1772 roku biskup wrocławski wydał dekret uznający cudowność i publiczny kult obrazu Matki Bożej Uśmiechniętej.

Wizerunek znajdował się wówczas już w nowym kościele. Parafia w Pszowie powstała w XIII wieku, stary kościół pw. Wszystkich Świętych był drugą z kolei świątynią. Gdy po 1728 roku do Pszowa zaczęły przybywać tłumy pielgrzymów, stary i uszkodzony kościół nie mógł ich pomieścić. Nowa świątynia stawała się koniecznością. Zawiązano kasę mariańską, do której wpływały obfite ofiary od pielgrzymów, duchowieństwa i okolicznych właścicieli ziemskich. Plany kościoła sporządzono, wzorując się dość ściśle na świątyni sanktuaryjnej we Frydku, ukończonej w 1740 roku. Budowę kościoła w Pszowie rozpoczęto w 1743 i ukończono w 1748 roku. Nie wystarczyło pieniędzy na wieże, które powstały sto lat później. Breve Piusa VI z 1795 roku nadało świątyni pszowskiej przywilej odpustu zupełnego. (Za samo nawiedzenie czy pod jakimiś warunkami? Co to za przywilej?)

Do 1922 roku Pszów należał do archidiecezji wrocławskiej. W tymże roku na przyznanej Polsce części Górnego Śląska ustanowiono administraturę apostolską, a w 1923 erygowano diecezję katowicką.

Sanktuarium w Pszowie wzbogaciło się o Kalwarię budowaną w latach 1906–1929. Składa się z 14 kaplic i kościoła Zmartwychwstania Pańskiego. Jest to przykład typowego dla religijności polskiej zwyczaju łączenia w jednym miejscu kultu maryjnego i kultu Męki Pańskiej (zob. „Miejsca Święte” nr 4/2003).

W 1968 roku gościł w pszowskim sanktuarium kard. Karol Wojtyła na czele Komisji Duszpasterskiej Episkopatu Polski. W jedenaście lat później, już jako Papież, podczas Pierwszej Pielgrzymki do Ojczyzny błogosławił korony dla Matki Bożej Uśmiechniętej. Pierwsze, zabytkowe korony zostały skradzione. Rekoronacji w 1979 roku dokonał bp Herbert Bednorz. W 1989 roku korony ponownie skradziono. Kolejną rekoronację przeprowadził bp Damian Zimoń, niegdyś przez cztery lata wikary w Pszowie. Sanktuarium wizytował kard. Joachim Meissner z Kolonii, który przybył po śladach swojego poprzednika, bp. Josepha Ferche, urodzonego w Pszowie w 1888 roku. Niemiecki kardynał uczestniczył też w 1997 roku w imponujących obchodach podwójnego jubileuszu: 275-lecia obecności cudownego obrazu w Pszowie i 250-lecia poświęcenia pszowskiego kościoła. Z tej okazji Jan Paweł II nadał świątyni tytuł bazyliki mniejszej.

Najliczniejsze pielgrzymki przybywały do Pszowa na odpust świętych Piotra i Pawła zwany „małym” i na Narodzenie Najświętszej Maryi Panny – „wielki odpust”. Uroczystość Wniebowzięcia NMP jest obchodzona w pszowskim sanktuarium jako odpust dopiero od 1959 roku. Już w połowie XVIII wieku przybywało do niego około 30 000 osób w ciągu roku. Pielgrzymowano z obszaru języka niemieckiego, czeskiego i przede wszystkim polskiego. „Polskie procesye we największych gromadach prowadzą księża z krzyżami, chorągwiami, obrazami, muzyką i śpiewem, z pruskiego i austryackiego Szlązka. Przychodzą i małe procesye z Galicji” – powiadamia „Kronika”. Władze pruskie nie pozostały obojętne. Wydano szereg zarządzeń, aby zahamować napływ pątników, przede wszystkim z Moraw i Cieszyńskiego. Perspektywa jednoczenia się mieszkańców podzielonego Śląska pod patronatem Matki Bożej była nie do przyjęcia w Berlinie.

W połowie XIX wieku sanktuarium pszowskie włączyło się do ruchu abstynenckiego, prowadzonego przez ks. Alojzego Ficka z Piekar. Obok Piekar i Góry św. Anny stał się Pszów głównym ośrodkiem wspierającym akcję trzeźwościową. Postępującą równocześnie odnowę religijną i narodową na Śląsku czekała ciężka próba – Kulturkampf. Walka z Kościołem katolickim łączyła się na ziemiach zagarniętych przez Prusy z germanizacją.

W 1860 roku żandarmeria pruska rozpędzała nadciągające do Pszowa procesje i te akcje ponawiały się w następnych latach. Coraz bardziej natarczywie żądano też niemieckich kazań i pieśni w kościele, choć na 6000 mieszkańców Pszowa było tylko kilkunastu Niemców. Pielgrzymki czysto niemieckie przychodziły tylko kilka razy w roku z Raciborza, Głubczyc i Bojkowa koło Gliwic i dla nich głoszono naukę po niemiecku. Polscy kapłani w sanktuarium nie segregowali wiernych.

Pozostawali jednak szczerymi patriotami. To w znacznej mierze dzięki nim i kultowi Uśmiechniętej Pani ludność pozostała przy języku polskim i polskiej kulturze. Mimo nacisków i represji zakładano polskie chóry kościelne, bractwa i organizacje, dzieci katechizowano po polsku. Każdy kapłan pracujący w Pszowie musiał dobrze władać językiem polskim i kultywować go. Przebudzenie świadomości narodowej zaowocowało w czasie powstań śląskich, w których brała udział kompania z Pszowa.

Pątnictwo do Pszowa w wolnym państwie nie zmniejszyło się, a odpusty obchodzono z wielką okazałością. Pielgrzymki przychodziły kilka dni wcześniej, „schodzono się w procesjach ze wszystkich stron i nieprzebrane tłumy zalegały świątynie i plac kościelny. Każda pielgrzymka miała swojego śpiewaka i orkiestrę. Orkiestry ustawiały się na balkonie na fasadzie kościoła, pod obrazem Panienki Maryi i przez cały czas, na zmianę, wygrywały na Jej cześć”. Najwięcej ludzi przychodziło z ziemi raciborskiej, wodzisławskiej i rybnickiej oraz z Katowic, Chorzowa, Siemianiowic i Rudy Śląskiej. Od południa ciągnęły grupy od Ostrawy, Karwiny, Opawy. Pszów nadal był łącznikiem wielokulturowości Śląska. Do drugiej wojny światowej głoszono kazania po polsku, czesku i niemiecku.

Na pierwszy odpust po zakończeniu wojny przybyło ponad 50 000 osób. W następnych latach jednak rozpoczęły się znowu szykany i utrudnianie pielgrzymowania – tym razem przez władze komunistyczne. Skończyło się pątnictwo z Moraw. Napływ pielgrzymów zwiększył się w latach 1957–1966 i 1987 do dzisiaj. W pozostałych okresach osłabienie pątnictwa było spowodowane zarządzeniami administracyjnymi. Obecnie do Pszowa przybywa ponad sto pielgrzymek rocznie: ślubowanych, wotywnych i uroczystych. Przez cały czas trwa też pątnictwo indywidualne.

W sanktuarium raz w roku odbywa się zlot ministrantów archidiecezji katowickiej. W każdą środę rano i wieczorem odprawia się nowennę do Matki Bożej Uśmiechniętej, a w każdą pierwszą sobotę miesiąca i każdego 8. dnia miesiąca – uroczystą Eucharystię i nabożeństwo do Pszowskiej Pani.

Sanktuarium w Pszowie, mimo że utraciło międzynarodowy charakter, pozostaje nadal jednym z najważniejszych centrów kultowych Górnego Śląska.

W ubiegłym roku Pszów po raz czwarty przeżywał uroczystość koronacyjną. Na szczęście nie była ona spowodowana – jak dwie poprzednie – zamachem na cudowny obraz.

Dotychczasowe koronacje odbywały się na ustne polecenie biskupie i papieskie. Nie były jednak potwierdzone dekretem Kapituły św. Piotra, która od XVII wieku udziela zezwoleń na ten obrzęd liturgiczny za zgodą i potwierdzeniem papieskim. Wobec czego ks. kanonik Józef Frączek, od 1994 roku proboszcz i kustosz pszowskiego sanktuarium, energiczny i wspaniały duszpasterz, rozpoczął usilne starania o spełnienie tego oficjalnego wymogu. Kapituła przychyliła się do prośby i parafia rozpoczęła przygotowania. Przez tydzień trwały misje, korony zdjęto z wizerunku, oczyszczono i odnowiono. W święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, 8 września 2002 roku przed bazyliką stanął ołtarz z obrazem matki Boskiej Uśmiechniętej. Odczytano dekret koronacyjny przesłany przez Kapitułę, po czym metropolita katowicki abp Damian Zimoń dokonał czwartej, tym razem symbolicznej koronacji.


nasze trasy


terminy


kraje


przeczytaj o naszych trasach