sanktuaria w Polsce
13 czerwca 1917 roku w Fatimie Matka Boża ukazała się z sercem przebitym cierniami – jak wyjaśniła – z powodu strasznych grzechów, jakimi ludzkość obraża Boga. W tym wizerunku jest czczona w Szczecinie na Osiedlu Słonecznym. Figurę z krwawiącym sercem jako pierwszą z figur fatimskich w Polsce koronował Ojciec Święty Jan Paweł II.
Ksiądz proboszcz jest zajęty, przyjmuje nas s. Miriam z Zakonu Dziewic Konsekrowanych (zakon na prawach biskupich, siostry nie żyją w klasztorach, lecz w świecie): – O figurę Fatimskiej Pani wystarał się pan Anatol Kaszczuk. Ten głęboko wierzący człowiek działający w Apostolacie Fatimskim (wtedy Błękitna Armia) sprowadzał figury fatimskie do różnych parafii w Polsce. Pomagała mu Urszula Czubak, plastyczka z Warszawy.
Kim był Anatol Kaszczuk? „Wychowany zostałem w miasteczku na Wileńszczyźnie w Nowo-Święcianach, 80 km na północ od Wilna” – pisał o sobie. „W październiku, jako dzieci, prawie wszyscy biegliśmy do kościoła na różaniec, bo nikomu nie przyszło do głowy aby odmawiać go samemu, w domu”. Kiedy wybuchła druga wojna światowa, miał 27 lat. Był oficerem rezerwy artylerii. Trafił do Kozielska, lecz przeżył. „W sierpniu 1944 r. uczyliśmy się lotnictwa w Toronto, w Kanadzie. Pewnego dnia radio podało wiadomość, że Niemcy po zlikwidowaniu Powstania Warszawskiego wymordowali na Woli 200 tys. warszawiaków. Potem dowiedziałem się, że nie 200 lecz 250 tys. i że Niemcy sprowadzili do tego mordowania Ukraińców. Ta wiadomość przeraziła mnie i jest raną serca do dziś. W czasie spowiedzi w Toronto, w sierpniu 1944 r., ksiądz powiedział mi: „Jeżeli chcesz wiedzieć, o co chodzi, musisz przeczytać dobrą książkę o objawieniach Matki Bożej w Fatimie”. […] zawsze chciałem wiedzieć, o co chodzi”. Już we wrześniu 1945 Anatol Kaszczuk poświęcił się w niewolę Najświętszej Maryi Panny według rad św. Ludwika de Montfort.
Pan Anatol tak wiele by miał do powiedzenia, ale zmarł. Dziś w Apostolacie Fatimskim w Szczecinie pracuje s. Miriam. Jak trafiła do Polski? – Podczas wizyty Ojca Świętego w 1987, w Roku Maryjnym, podjęłam podróż po krajach Europy Środkowo-Wschodniej. W młodości, w Stanach, byłam związana z Polakami przez koleżankę polskiego pochodzenia.
Siostra opowiada swój bogaty życiorys – jak zwykle Boży plan okazuje się ciekawszy od najlepszych ludzkich scenariuszy: z Matką Bożą Fatimską była związana już w łonie matki, która oddała ją pod opiekę Maryi. Potem sama się Jej poświęciła. Przeszła uzdrowienie duchowe w Lourdes, została też uzdrowiona z różnych chorób, na które zapadła podczas pracy na Haiti. Powołanie pogłębiło się w Fatimie.
– Bp Majdański opowiadał mi, jak wiele łask otrzymała diecezja za pośrednictwem Niepokalanego Serca Maryi w czasie peregrynacji cudownej figury.
Biskup, bardzo zasłużony dla diecezji kamieńsko-szczecińskiej, więzień Sachsenhausen i Dachau, gdzie wraz z innymi ślubował, że jeśli zostanie ocalony, poświęci się obronie rodzin, miał wielkie nabożeństwo do Matki Bożej Częstochowskiej.
– Spytał, skąd pochodzę. „Jestem obywatelką USA urodzoną w Egipcie”. Mieszkałam wtedy w Fatimie. „To ja zabieram siostrę do Fatimy!” – prorokował, że mam do wypełnienia misję w Szczecinie. Zaprosił mnie ksiądz kustosz Jan Cichy. Przyjechałam w 1989 roku, po upadku muru berlińskiego, najpierw do letniej szkoły języka polskiego w Lublinie...
Dzielna s. Miriam prowadzi przy sanktuarium dom rekolekcyjny. Oprócz polskich pielgrzymów przyjmuje grupy z Niemiec, Francji i innych krajów (choć sanktuarium wciąż jeszcze się rozbudowuje, co jest troską księdza kustosza). Bp Majdański chciał, żeby to sanktuarium promieniowało na Niemcy i kraje skandynawskie, gdzie większość społeczeństwa stanowią protestanci. Siostra organizuje pielgrzymki do Fatimy i podejmuje działalność charytatywną.
Na Słonecznym odnotowano w księgach wiele nawróceń. Począwszy od alkoholika, który najpierw zniszczył przed kościołem wszystkie rabaty, a potem codziennie przynosił kwiaty Matce Bożej... Jest wiele uzdrowień z raka poświadczonych wotami. Sanktuarium jest stale odwiedzane, szczególnie podczas nabożeństw fatimskich od maja do października – liczba próśb i podziękowań jest tak ogromna, trzeba będzie przyjąć jakiś inny system, bo czyta się je półtorej godziny. – Płyną stąd łaski, których ludzie nawet nie zawsze są świadomi. Na co dzień nie zdajemy sobie sprawy, że wszystko jest łaską, zrządzeniem Bożym.
Cichy ksiądz
Po pierwszym roku w seminarium duchownym rektor złożył ks. Janowi Cichemu życzenia: Jasiu, niczego nie będę ci życzył, tylko żebyś był świętym klerykiem, świętym księdzem i cichym świętym!
Obecnie wspominający te słowa ks. Jan, budowniczy i pierwszy kustosz sanktuarium Słonecznej Pani, jak na Cichego przystało, prowadzi (mówiąc językiem mistyki) życie w ukryciu przy parafii Chrystusa Króla w Świnoujściu.
– Początek sanktuarium był w moim sercu od dziecięcych lat. W 6 klasie pojechaliśmy na Jasną Górę i zagubiłem się. Znaleziono mnie klęczącego przed obrazem Matki Bożej... Pierwsza myśl o sanktuarium Niepokalanego Serca Matki Bożej przyszła mu do głowy w 1963 roku, kiedy ksiądz rektor złożył mi te życzenia. We wszystkich placówkach, w których pracowałem jako ksiądz – w Kamieniu Pomorskim (tam była Matka Boża z Białorusi), w Ładzinie, u Świętego Krzyża w Szczecinie, w Kołbaskowie – była ukoronowana Matka Boża. Chciałem, by była i na Słonecznym.
Spełniło się to, gdy pojawili się: pani Urszula Czubak z Warszawy i pan Anatol. Najpierw dostałem figurkę Fatimskiej Pani... Pan Anatol przez 40 lat opiekował się bezwładną Barbarą Kloss. Chora pozostawiła pisma, orędzie skierowane do kapłanów, które jest badane przez Kościół. W diecezji warmińskiej zbiera się materiał do jej procesu beatyfikacyjnego. Mistyczka dała panu Anatolowi tę figurkę, jedną z pierwszych wydanych w Fatimie po objawieniach. Po każdej Mszy św. na Słonecznym w procesji podchodzili wierni i otrzymywali błogosławieństwo figurką. Pewnego dnia zjawili się ludzie z Monachium, którzy chcieli się tam osiedlić i ufundować miejsce kultu Matki Bożej...
– Gdy zwróciłem się z prośbą do bp. Majdańskiego o nadanie tytułu Niepokalanego Serca Maryi – ciągnie ks. Jan – powiedział, że nie, że Ojciec Święty prosił, by po II Soborze Watykańskim wznieść kilka kościołów pw. Maryi Matki Kościoła. Ale powstały grupy modlitewne – nie tylko tu, w całej Polsce – które modliły się o kult Niepokalanego Serca Maryi w Szczecinie. Po dwóch miesiącach ksiądz biskup przyjechał z Watykanu, wezwał mnie i mówi, że powinno powstać sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej Niepokalanego Serca. Skąd ta zmiana? Po zamachu Ojciec Święty inaczej spojrzał na świat: nic tylko Fatima...
Zaangażowałem panią Ilonę Korompej, nazaretankę, która uratowała się z zagłady sióstr z Nowogródka 1 sierpnia 1943 (11 nazaretanek zostało rozstrzelanych); była w nowicjacie i nie nosiła jeszcze habitu... Podobno na początku wojny jej ojciec zwołał całą rodzinę, żonę i trzy córki (Ilona była najmłodsza) i przedstawił swój testament: Idę na wojnę, z której nie wrócę. Przeżyje z nas tylko jedna osoba. Niech jako wotum wdzięczności postawi choćby małą kapliczkę na cześć Matki Najświętszej. Ilona Korompey powiedziała mi: „Mamy w Polsce z 15 nazaretańskich kółek różańcowych”. Dzięki temu oprócz modlitwy otrzymywałem listy z przekazami pocztowymi na budowę sanktuarium. Przychodziło dużo ludzi do pracy. Budowa trwała od maja 1984, pierwotna kaplica, św. Kazimierza, powstała po roku, w ciągu następnych jedenastu miesięcy zbudowaliśmy sanktuarium.
List pana Anatola
Jakimś zbiegiem okoliczności zachował się z tamtego czasu list Anatola Kaszczuka do red. Jana Korcza z redakcji „Miejsc Świętych”:
Szymanowo, 24 lipca 1988
To ja jestem Anatol, człowiek, którego przedstawił Panu ks. Feliks [Folejewski SAC] w Warszawie.
Zbliża się wielki dzień. Kaplica Niepokalanego Serca Maryi w Szczecinie na Osiedlu Słonecznym ma być gotowa na 15 VIII. To znaczy już, już. (…) 15 sierpnia koronowaną figurę przeniosą procesjonalnie z katedry do kaplicy (20 km). Do dnia 14 VIII figura odbywa przepięknie i mądrze zorganizowana peregrynacja po diecezji. Organizował sam ordynariusz.
To wszystko może Pan lepiej wiedzieć od proboszcza Jana Cichego (…). Ja chcę Panu nieudolnie opowiedzieć własną niezwykłą przygodę związaną z przywiezieniem figury.
W końcu czerwca [19]85 wybierałem się do Paryża, aby tam wzbudzić Nieustanny Różaniec Papieski.
Ks. Jan Cichy prosił mnie, żebym mu przywiózł figurę fatimską Niepokalanego Serca, bo on nie ma koło czego rozwinąć nabożeństwa (…) Odpowiedziałem, że moim najgorętszym pragnieniem jest taką figurę przywieźć, ale to byłby cud, bo my nie mamy dolarów. Myślałem wówczas, że taka figura kosztuje około 1000 dolarów (w zeszłym roku, w grudniu, widziałem taką samą w USA, zapytałem, ile kosztowała, odpowiedzieli 2000).
W Paryżu, w kościele polskim na St. Honore w każdą pierwszą sobotę spotykają się Francuzi, członkowie Maryjnego Ruchu Kapłanów i Błękitnej Armii. Zacząłem rozmowę z niewiastą, która wydała mi się najbardziej ruchliwa w tej grupie. Pani Raymonde Coquelard wyznaczyła nam audiencję na 13 VII 85 o godz. 15.00.
Idąc tam, na plac św. Sulpicjusza nr 1, wiedziałem, że przecież to jest miejsce, gdzie św. Ludwik de Montfort chodził do seminarium. Do swojej tłumaczki, panny Urszuli Czubak (…) mówiłem, jaki to cud szykuje nam dziś Matka Boża, przecież to jest dzień Róży Duchownej (…) i rocznica trzeciego, bardzo ważnego objawienia w Fatimie (…) zapowiedzi tryumfu Niepokalanego Serca Maryi.
Rozmowę zacząłem mniej więcej tak: My w tej chwili budujemy w Polsce ponad 600 kościołów (…) Nie robimy z tego sensacji międzynarodowej, ale jeden kościół jest sensacją całego Kościoła, bo to będzie kościół Niepokalanego Serca Maryi, który jest budowany na życzenie Jana Pawła II jako wotum dziękczynne Matce Bożej za Jej objawienia na całym świecie. Uważamy, że cały Kościół ma w tej budowie brać udział, bo to jest dziękczynienie papieskie za opiekę Matki Bożej. Do tego kościoła nie mamy figury.
Pani Raymonde pokazała mi znany nam dobrze obrazek, na którym Ojciec Święty jakby rozmawiał z figurą. – Czy taka? – Właśnie taka. Podniosła słuchawkę i gdzieś zadzwoniła, powiedziała nam, że taka figura będzie zamówiona. Potem był telefon do pani R. G. Powiedziała nam, że figura już jest zamówiona, że będzie gotowa w Fatimie w pierwsze dni października, że oni jadą do Fatimy od 10 do 15 października, nas na pielgrzymkę z nimi zapraszają. Przyniosła koronę i powiedziała; to jest korona srebrna, złocona, i będzie dodana do figury. Cały czas wiedziałem, że przecież to jest cud Matki Bożej w imieniny Róży Duchownej.
Potem rozmawialiśmy o Nieustannym Różańcu Papieskim. Powiedziała nam: do tego różańca przyłączy się cała 20-milionowa Armia. Dziś już drugi cud Róży Duchownej. (…)
Do Polski wróciliśmy autokarem z Francuzami udającymi się na pielgrzymkę pieszą Warszawa – Częstochowa 6–15 VIII.
Znów prawdziwym cudem był powtórny wyjazd do Paryża dnia 7 X [19]85, a zwłaszcza zdobycie wizy do Portugalii. Wszystko było bez najmniejszej trudności. Dnia 12 X w Fatimie, w „Domus Pacis” po raz pierwszy klęczeliśmy przed naszą prześliczną figurą. Mieliśmy wszyscy łzy w oczach. Jakaż śliczna. (…)
W Paryżu wyszła nowa, nieoczekiwana sprawa: Francuzi poprosili nas, żebyśmy jechali do Rzymu, do Ojca Świętego, i tam załatwili im ich bardzo trudną sprawę. Ja uważałem, że natychmiast muszę wracać do Polski, ale gdy uklęknąłem w miejscu objawień Cudownego Medalika na Rue du Bac i odmówiłem modlitwę o Dobrą Radę, wtedy z wielką mocą zrozumiałem, że mamy jechać do Papieża, że Papież ma figurę poświęcić, że to wszystko jest zorganizowane przez świętych Aniołów i że z poświęconą już przez Ojca Świętego figurą mamy wracać do Polski, co będzie wielką radością i łaską dla młodej parafii, diecezji, Polski i świata. Został mi podyktowany list do Ojca Świętego z prośbą o poświęcenie figury. (…)
Dnia 10 listopada 1985 Ojciec Święty w Sali Klementyńskiej figurę poświęcił. (…) 21 XI figurę na osiedle Słoneczne przywiozłem. (…) 1 I 86 figura została intronizowana w prowizorycznej kaplicy na Osiedlu Słonecznym. 11 VI 87 Ojciec Święty figurę koronował [na Jasnych Błoniach w Szczecinie, gdzie zawierzył Matce Bożej w fatimskim wizerunku wszystkie rodziny polskie*]. Od dnia 1 V do 14 VIII figura odbywa peregrynację po diecezji i diecezja do Fatimy. Dnia 15 VIII figura zostanie intronizowana w nowej kaplicy Niepokalanego Serca. Jest wiele szczegółów, cudownych okoliczności, nadzwyczajnych łask, jakie od początku towarzyszą tej cudownej figurze. (…)
Szczerze oddany w Maryi Anatol Kaszczuk
– Na uroczystości fatimskie 15 sierpnia 1988 roku i wprowadzenie figury do nowego sanktuarium przyjechał bp Majdański i przywiózł mi siostrę Egipcjankę – mówi ks. Cichy. Dzięki Opatrzności siostra nawiązała kontakt z Komisją Episkopatu amerykańskiego, który wiele pomógł finansowo. Później pomagała Kirche im Not. Po otwarciu sanktuarium powiedziałem w obecności biskupa i księży: Matko Boża, nie chcę żadnych godności kapłańskich, żadnych honorów ani wywyższenia. Mogę być nawet chory i cierpiący, żeby tylko rozrastał się kult Twojego Niepokalanego Serca. Bóg przyjął tę ofiarę. Biskup odsunął mnie od koronacji, nie zostałem kanonikiem... Od dziesięciu lat jestem chory, pięć lat byłem przykuty do łóżka. Musiałem się przenieść z parafii, spotkały mnie pomówienia; sprawa szybko się wyjaśniła, ale plotki rozeszły się po całej diecezji… Cieszę się, że mogę to ofiarować Matce Bożej.
– Pan Anatol rozpoczął wieczysty różaniec – opowiada ks. Cichy. – 15 sierpnia 1988 roku obiecaliśmy Matce Bożej, że w sanktuarium codziennie będzie się odmawiać różaniec pół godziny przed Mszą św.
16. dnia miesiąca Matka Boża jest czczona jako patronka dobrej śmierci, działa Bractwo Szkaplerza Świętego, ksiądz kustosz urządził nocne adoracje. Rozszerzył kult fatimski po diecezji, był w Dębnie Lubuskim (tam pan Anatol też sprowadził figurę), Szczecinie Żydowcach, Brzezinach?, Korytowie. Jeździł po parafiach, głosił rekolekcje i zakładał kult Matki Bożej Fatimskiej. Podobnie w Sfoszowej w diecezji tarnowskiej.
– Tam, skąd pochodzę – z okolic Krakowa – wszyscy budowniczy kościołów wcześnie umierali lub cierpieli. Chcę być pochowany tam, gdzie umrę, wśród najbiedniejszych, w mogile z ziemi. Ale mówię: Matko Boża, jeszcze bym chciał dla Ciebie popracować.