sanktuaria w Polsce

Porąbka Uszewska
Joanna M. Struczyk

Porąbka Uszewska bywa nazywana polskim Lourdes, ponieważ ci, którzy z różnych powodów nie mogą się wybrać do francuskiej groty Massabielle, decydują się powierzyć Maryi swoje troski w grocie porąbeckiego sanktuarium Najświętszej Maryi Panny z Lourdes.

Do wsi nie trudno trafić. Znajduje się w diecezji tarnowskiej, w gminie Dębno, 4 km na południe od międzynarodowej trasy E-40. Kiedy do niej wjeżdżam, od razu urzeka mnie piękno krajobrazu: dwa wzniesienia Pogórza Karpackiego – Rogal i Godów – niczym czułe dłonie oplatają sieć domostw rozrzuconych nad wijącym się przez całą wieś potokiem Niedźwiedź. Choć jest listopadowe popołudnie, słońce świeci mocno i tylko brak liści na drzewach oraz zapach palonej trawy zapowiadają nadchodzącą zimę.

Państwo Zofia i Stefan Pabianowie, u których mam spędzić kilka dni, przyjmują mnie z radością. Siadamy w kuchni i tak po domowemu, przy smacznym obiedzie, rozmawiamy o życiu i nade wszystko o Porąbce. Kiedy dowiadują się, że oprócz prywatnej pielgrzymki, przyjechałam też zebrać materiał do reportażu o sanktuarium, sami zaczynają opowiadać. „Dobrze trafiłam” – myślę, gdy mówią, że oboje od pokoleń są związani z porąbecką parafią, a pani Zofia od lat kieruje tutejszą Akcją Katolicką.

Wieczorem, po powrocie z kościoła i groty, w ciepłej kuchni państwa Pabianów czeka na mnie część ich nieopodal zamieszkałej rodziny oraz pani Krysia, sąsiadka z Dołów – miejscowości należącej do tej samej parafii. Jeden przez drugiego opowiadają mi o tutejszym sanktuarium i o wsi, którą wszyscy mieszkańcy prawdziwe kochają, o czym mogłam się przekonać po drodze do kościoła i groty, widząc czysty, gdzieniegdzie udekorowany grządką kwiatów chodnik, pocztę, przedszkole, a nawet ajencję lokalnego banku, zaś tuż obok kościoła dwie szkoły. Wcześniej przygotowane pytania okazują się zbędne, Pabianowie domyślają się, co chcę wiedzieć, a gdybym chciała więcej, córka pani Zofii nieproszona biegnie do swego domu i na te kilka dni pożyczy mi materiały o dziejach tutejszej parafii.

Cześć Maryi!

Pierwszy dokument lokacyjny Porąbki Uszewskiej osadzający ją na prawie niemieckim pochodzi z listopada 1328 roku, a więc sprzed 680 lat przed moją wizytą. Jednak pierwsze wzmianki o porąbeckiej parafii pojawiły się pod koniec XV wieku. Wówczas Jan Długosz odnotował, że w Porąbce jest drewniany kościół św. Andrzeja Apostoła. Dziś, gdy od blisko stulecia stoi nowa, ceglana świątynia, Porąbce nadal patronuje jeden z Dwunastu. Ale to szczególny kult Matki Bożej od pokoleń integruje parafian. Zanim bowiem niewiele ponad sto lat temu zbudowano grotę Najświętszej Maryi Panny z Lourdes, od wieków tutejsza ludność powierzała Matce Boga swoje troski. W 1621 roku powstało Bractwo Różańca Świętego szerzące kult Niepokalanej. W starym kościele znajdował się ołtarz w formie tryptyku poświęcony Matce Najświętszej, a w nawie bocznej – Jej wizerunek z Dzieciątkiem. Parafianie nazywali go obrazem Matki Bożej Pocieszenia i – jak głosi protokół z wizytacji biskupiej w 1731 roku – obdarzali go szczególną czcią, o czym miały świadczyć liczne wota. Rozwój kultu sprawił, że kilkanaście lat później obraz został przeniesiony do głównego ołtarza; na jego zasuwie umieszczono patrona parafii porębeckiej.

Można więc śmiało powiedzieć, że pobożność maryjna była tu przekazywana z pokolenia na pokolenie. Dziś, już w nowym kościele, moją uwagę zwraca bardzo duża liczba wizerunków Matki Bożej. Oprócz wspomnianego obrazu ze starego kościoła i teraz odbierającego cześć w prezbiterium, a wiszącego w zwieńczeniu ołtarza, aż w pięciu z sześciu bocznych ołtarzy jest jakiś maryjny ślad – rzeźba lub obraz. Kiedy więc uświadomiwszy sobie to wszystko, pytam moich rozmówców w kuchni Pabianów, jak na co dzień przeżywają obecność Matki Bożej, odpowiadają, że ilekroć się do Niej zwracali, nigdy się nie zawiedli. Córka pani Zofii wspomina, że gdy niedawno w okolicy sypał wielki grad, Porąbka została oszczędzona. – To Ona nam pomogła! – podkreśla zdecydowanie. Podobnie proboszcz, ks. Józef Golonka, obecny kustosz porębeckiego sanktuarium, podkreśla głęboką wiarę tutejszych parafian w stałą troskę Maryi o nich. Jej wyrazem jest liczna obecność parafian na codziennym Różańcu przy grocie od maja do października, gdyż najliczniejszym ruchem w parafii są Róże Żywego Różańca. W tym kontekście lepiej mogę zrozumieć, na jakim gruncie wyrosła idea zbudowania przed ponad stuleciem Groty Matki Bożej z Lourdes w Porąbce Uszewskiej.

Żarliwa pobożność ks. Jana

Pomysł postawienia kaplicy-groty ku czci Matki Bożej wyszedł od ks. Jana Palki, młodego wikariusza w Porąbce Uszewskiej w latach 1898–1903, a później jej proboszcza (1924–1938). W 1900 roku, z okazji jubileuszu chrześcijaństwa, pojechał do Lourdes i tak bardzo zachwycił się tym miejscem i panującą tam atmosferą, że postanowił choć cząstkę tego, co zobaczył, przenieść do Porąbki. W ten sposób chciał jeszcze bardziej ożywić kult Matki Bożej, tym bardziej że zbliżała się 50. rocznica ogłoszenia dogmatu o niepokalanym poczęciu Maryi. W tym celu przywiózł ze sobą z Lourdes gipsowy model massabielskiej groty, aby podobną wybudować w dolinie nad potokiem Niedźwiedź. Według zamysłu ks. Palki grotę miało otaczać czternaście kapliczek-stacyjek drogi krzyżowej, zaś opiekę nad całością mieliby roztoczyć specjalnie w tym celu sprowadzeni zakonnicy.

Kiedy ks. Jan przedstawił swój pomysł parafianom, przyjęli go entuzjastycznie. Zaoferowali darmową robociznę, a później hojnie składali datki. Ponadto dziewięciu gospodarzy, widząc, że i to nie wystarczy, wzięło pożyczkę bankową na ponad 3000 koron, co stanowi wymowne świadectwo zaufania, jakim darzono młodego wikariusza. Dodatkowo ksiądz kwestował wśród porąbeckiej Polonii zamieszkałej w Ameryce. Projekt groty przygotował znany wówczas inżynier Jan Sas Zubrzycki ze Lwowa. Po ustaleniu dla niej miejsca na dziedzińcu kościelnym starego kościoła, na zboczu wzniesienia Godów, porąbczanie niemal spontanicznie podjęli pierwsze wysiłki na rzecz powstania budowli. Pod kierunkiem ks. Palki, wozami zaprzężonymi w konie, woły, a nierzadko i krowy, zwozili z pobliskich kamieniołomów bloki piaskowca, który miał stanowić główny materiał. Chciano bowiem nadać budowli możliwie naturalny wygląd.

Jednakże tuż po rozpoczęciu prac okazało się, że młody wikariusz urzeczywistnianie swoich zamiarów rozpoczął bez uprzedniego przyzwolenia władzy diecezjalnej. Od połowy XIX wieku bowiem niezwykle pilną potrzebą Porąbki, na co zwracali uwagę kolejni ordynariusze, była budowa nowego kościoła. Stara, kilkusetletnia, drewniana świątynia nie nadawała się już do remontu. Drewno butwiało, a dziury w belkach były tak wielkie, że małe dzieci, gdy przychodziły zimą na nabożeństwa, nie czekały na otwarcie kościoła, lecz przedostawały się do środka przez szpary. W tej sytuacji ówczesny ordynariusz tarnowski bp Leon Wałęga przynaglał proboszcza Porąbki, ks. Michała Mikę, do jak najszybszego postawienia nowej, murowanej świątyni. Ale ks. Mika na miejscu miał ks. Palkę i jego zapał do budowy groty, a nie kościoła... A zatem można by rzec, że ks. Jan rozpoczął budowę groty bardziej z żarliwej pobożności niż w zgodzie z realnymi potrzebami parafii. Pewnie dlatego w połowie marca 1903 roku władza diecezjalna zdecydowała o przeniesieniu go z Porąbki do Ryglic za Tuchowem, a potem do Gręboszowa. Być może uważano, że na nowym miejscu wciągnie się w wir bieżących spraw i zapomni o planowanej budowie groty w Porąbce. Jednakże nie należy sądzić, że wydarzenie to stanowi znak nieporozumień pomiędzy ówczesnymi porąbeckimi kapłanami na tle budowy groty. Ks. Mika, jak wynika z archiwów, choć był ostrożny wobec realizacji zamysłu wikarego, nigdy się tej idei nie przeciwstawił. Również po zakończeniu budowy groty, gdy trzeba było się zwrócić do biskupa o zgodę na jej poświęcenie, proboszcz w własnym imieniu przeprosił ekscelencję za samowolną budowę tej osobliwej kaplicy, w żadnym razie wyraźnie nie dystansując się od działań swojego zastępcy.

Tymczasem ks. Jan nigdy nie opuścił porąbeckiej społeczności. Wynajętymi furmankami często dojeżdżał do ad hoc powstałego komitetu budowy i nadal, nie bacząc na dodatkowy trud, kierował projektem. Nie mógł wszak zawieść zaufania dawnych parafian.

Cena świadectwa

W końcu 1904 roku, zgodnie z planem, centralna część groty została zbudowana. Oprócz ołtarza, w niszy nad wejściem, po prawej stronie, umieszczono figurę Matki Bożej na wzór tej z Lourdes. W grocie umieszczono także studnię z domieszką wody z massabielskiego źródła. A zatem grota była gotowa do poświęcenia.

Aktu konsekracji za zgodą kurii diecezjalnej dokonał 8 grudnia, czyli w 50. rocznicę ogłoszenia dogmatu o niepokalanym poczęciu, ks. inf. Józef Bąba, kanonik kapituły katedralnej w Tarnowie, przy licznym udziale parafian. Ciekawe, że archiwa milczą co do obecności na tej uroczystości głównego budowniczego – ks. Palki. Zaświadczają natomiast, że nadal, już po konsekracji, interesował się grotą, która wymagała jeszcze wykończenia. Latem 1905 roku bowiem dobudowano zakrystię i ambonę z baldachimem. I choć wszystko, mimo rozlicznych trudności natury obiektywnej, szło ku dobremu, to jednak w grudniu 1905 roku pojawił się zupełnie inny problem. Niepodziewanie ks. Jan, będąc na wikariacie w Gręboszowie, został posądzony, że przy okazji budowy groty w Porąbce dokonał malwersacji finansowych. Sugestie te pojawiły się w skierowanym do niego liście z kurii. Nie wszystkim podobał się pomysł księdza, toteż słali do kurii pisma pełne oskarżeń. Chociaż podejrzenia te dla ks. Palki musiały być przykre, to jednak ze spokojem przedstawił rzeczowe wyjaśnienia, wyrażając gotowość przedstawienia ksiąg rachunkowych, które szczegółowo prowadził przez cały czas budowy. Kiedy czytałam obszerne fragmenty tego pisma zamieszczone w książce ks. Piotra M. Gajdy, pomyślałam, że wartością listu jest nie tylko to, że zawiera on uczynione na potrzebę chwili wyjaśnienia, ale także, że jest on swoistym świadectwem motywacji kapłana skłaniającej go do budowy przyszłego sanktuarium. Być może Opatrzność pragnęła, aby ks. Palka, oprócz materialnego znaku swojej pobożności, nawet w tak przykrych okolicznościach, zostawił potomnym własnoręczny zapis towarzyszących mu w tym czasie myśli.

W kwietniu 1906 roku, po dokładnym rozpoznaniu sprawy, uwolniono ks. Jana od wszelkich zarzutów. W początkach września spłacono zaciągnięte na budowę długi. To przykre doświadczenie bynajmniej nie zraziło gorliwego kapłana do troski o Porąbkę i grotę Niepokalanej. Pozostając w znacznym oddaleniu, nadal inicjował nowe przedsięwzięcia. Wśród nich z pewnością niezwykle doniosłe było sprowadzenie nad potok Niedźwiedź w styczniu 1906 roku Zgromadzenia Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej, chociaż formalnie wystąpił o to proboszcz Mika. Siostry podjęły troskę o wystrój groty. To dzięki nim zawsze są w niej świeże kwiaty. Ponadto zakonnice aktywnie włączyły się w działalność charytatywną. Otworzyły ochronkę dla dzieci, czyli pierwsze porąbeckie przedszkole (zamknięte przez komunistów w 1962 roku), a także prowadziły kursy szycia, gotowania oraz pielęgnacji chorych dla miejscowych dziewcząt. W ten sposób rozpoczęły trwającą po dziś dzień ważną posługę, mającą wymierne skutki nie tylko materialne, ale także duchowe, gdyż przez tę działalność szerzą kult Niepokalanie Poczętej.

Gorliwość o dom Twój pożera mnie

Tymczasem po wybudowaniu groty wciąż istniała pilna potrzeba postawienia nowej, murowanej świątyni. Nie było to łatwe zadanie nie tylko ze względu na wysokie koszty, ale także trudność wskazania dogodnej lokalizacji. Grunt, na którym leży Porąbka Uszewska, jako podmokły nie jest łaskawy dla budowniczych. Ostatecznie jednak i ten problem został rozwiązany. Za najlepszy uznano teren u stóp wzniesienia Godów, 300 m od groty, chociaż wymagał on umocnienia przez wbicie w ziemię drewnianych pali. Budowę rozpoczęto w 1910 roku i ukończono siedem lat później. Porąbeccy parafianie i w tym razem nie zawiedli, nie tylko wpłacając na ten cel określone sumy czy spisując testamenty na rzecz kościoła, ale także osobiście stawiając się do pracy. Czas budowy w części przypadł na okres pierwszej wojny światowej, co podnosiło koszty, jednak tych dzielnych ludzi nic nie zrażało, bo nawet gdy do pracy zabrakło mężczyzn pomagających wynajętej ekipie, na plac budowy stawiały się też kobiety.

Nowy kościół został poświęcony 30 listopada 1918 roku, we wspomnienie św. Andrzeja, patrona parafii. Wtedy też uroczyście przeniesiono ze starego kościoła Najświętszy Sakrament. Stary kościół niedługo potem rozebrano. Dziś grotę i świątynię łączy piękna aleja, którą w 2000 roku wybudował ówczesny proboszcz ks. Czesław Konwent z okazji jubileuszu chrześcijaństwa. Z tego powodu nazwano ją Jubileuszową. Zmierzając nią do groty, myślałam, że od powstania nowego kościoła wszystko jest na swoim miejscu: przybywający do Porąbki pielgrzymi najpierw mają przed sobą świątynię, a po jej nawiedzeniu udają się na wzniesienie Godów do groty Matki Bożej. Maryja wszak nigdy nie przyćmiewa Chrystusa, ale zawsze Mu towarzyszy. Dlatego pewnie ks. Jan Palka z ufnością budował grotę, gdyż był pewien, że Ona zatroszczy się i o kościół.

Niewidzialne cuda

Od początkuistnienia grota w Porąbce Uszewskiej przyciągała czcicieli Matki Bożej z Lourdes. Najpierw przybywali sami parafianie, a później mieszkańcy okolic, by wyprosić dla siebie i rodziny rozliczne łaski. Zdarzały się też uzdrowienia, niektóre z nich od 1905 roku zaczęto zapisywać w specjalnej Księdze łask, która do dziś jest prowadzona. Wprawdzie obecny proboszcz Porąbki, ks. Józef Golonka, nie chce ich nazywać cudami, ale dla doświadczających ich ludzi z całą pewnością są nimi. Któż więc może wiedzieć, ile naprawdę było cudów w Porąbce? Jednak, jak powiedział mi ks. Golonka, nie to, co widoczne dla ludzkich oczu, jest najważniejsze, lecz raczej to, co widzi Bóg.

Dziś grotę w Porąbce Uszewskiej nawiedzają pielgrzymi z całej Polski, a nawet z zagranicy. Tym bardziej że 2003 roku, mocą dekretu bp. Wiktora Skworca, ordynariusza diecezji tarnowskiej, grota Matki Bożej została podniesiona do rangi sanktuarium z możliwością uzyskiwania odpustów. Najwięcej pątników przybywa 11 lutego, w rocznicę objawień Maryi Panny w Lourdes. Wtedy, jak we francuskim Lourdes, w kościele odbywa się nabożeństwo, po którym ze śpiewem wyrusza do groty procesja z lampionami. Drugim takim uroczystym dniem jest pierwsza niedziela października, w okolicy święta Matki Bożej Różańcowej, kiedy wczesnym popołudniem odbywa się Msza św. za chorych i starszych z udzieleniem specjalnego błogosławieństwa.

Wracam z Porąbki z nadzieją. Przy grocie zostawiam swój szept i serdecznie żegnam moich gospodarzy. Zapewniają mnie o modlitwie, w którą nie mogę wątpić, widząc ich życzliwość. Znowu dostałam lekcję, że wszystko w życiu trzeba powierzyć Maryi.

nasze trasy terminy kraje przeczytaj o naszych trasach