sanktuaria w Polsce
Miasto Nowy Sącz zostało założone przez króla czeskiego Wacława II w roku 1292 na terenie wsi Kamienica, w granicach której znajdowały się dwa kościoły: parafialny św. Wojciecha i filialny pod wezwaniem św. Małgorzaty. Po wydaniu dokumentu lokacyjnego i przyznaniu praw miejskich nowo założonemu miastu kościół parafialny, w przeciwieństwie do kościoła filialnego, znalazł się poza granicami miasta.
Ten fakt w znacznym stopniu przyczynił się do tego, że początkowo pozostający w cieniu kościół św. Małgorzaty z biegiem czasu zyskiwał na znaczeniu. Stefan Świszczowski na podstawie zachowanych pozostałości architektonicznych postawił tezę, że kościół był zbudowany z kamienia w końcu XII lub w pierwszej połowie XIII wieku i posiadał wieże z bliźniaczymi oknami. Kolejnym dowodem na istnienie przed 1446 rokiem romańskiego kościoła murowanego jest pieczęć na dokumentach z 1323 i 1343 roku, gdzie w środku znajduje się postać patronki miasta, św. Małgorzaty, na tle romańskiej świątyni. Warto w tym miejscu – jako kolejny argument za powstaniem kościoła murowanego przed fundacją kard. Oleśnickiego – wspomnieć o fundacji ołtarza w kaplicy Wszystkich Świętych (obecna lewa nawa), w której znajdował się ołtarz ofiarowany przez rycerzy wracających z bitwy pod Grunwaldem w 1410 roku, pochodzącego rzekomo z Prus, co świadczy o powstaniu kaplicy w początku XV wieku oraz fundacja kaplicy Świętej Trójcy (14 VI 1418). Tak więc należy wnioskować, że budowę świątyni gotyckiej rozpoczęto wkrótce po lokacji miasta. Świątynię gotycką wzniesiono głównie z kamienia miejscowego. Składała się ona z prostokątnego korpusu, podzielonego na dwie nawy za pomocą trzech ciosowych okrągłych filarów stojących na środku kościoła, podtrzymujących sklepienie oraz z prezbiterium. A zatem początkowo był to kościół dwunawowy i to jeden z największych dwunawowych w Polsce. Świątynia pierwotnie nie miała wież, a jej budowa trwała dłuższy czas, ze względu na ubogie środki finansowe miasta i na inne inwestycje prowadzone w tym czasie przez miasto. W każdym razie w końcu XIV wieku kościół musiał już być ukończony, o czym świadczą wzmiankowane na lata 1410–1418 fundacje dziś już nieistniejących kaplic Nawiedzenia NMP i Świętej Trójcy oraz zachowanej jako nawa północna kaplicy Wszystkich Świętych i znajdującej się pod wieżą północną kaplicy św. Anny. Powstanie kolegiaty musiało spowodować bezpośrednio rozbudowę kościoła przez dostawianie kaplic, a może i budowę wieży. Kolejne wieki, zwłaszcza lata zaboru austriackiego, to okres przeróbek i remontów kolegiaty zmieniających jej wygląd. Niemniej lata 1969–1971 to czas zasadniczej przebudowy kościoła, jego stropów i ścian w celu przywrócenia mu charakteru gotyckiego. Po roku 1970 świątynia otrzymała nowe wspaniałe organy, kolorowe witraże i nowe wewnętrzne urządzenie świątyni wraz z kaplicą wieczystej adoracji Najświętszego Sakramentu. Uporządkowano plac wokół bazyliki i wybudowano parking parafialny. Mając na uwadze ogrom pracy, jaką parafianie włożyli w przywrócenie jej dawnego wyglądu, a także powszechnie znaną ich pobożność, Ojciec Święty Jan Paweł II uhonorował 12 V1992 roku kościół św. Małgorzaty, będący zarazem sanktuarium Przemienienia Pańskiego, tytułem bazyliki mniejszej. Z kolei na liczne prośby zarówno duchowieństwa, jak i osób świeckich biskup tarnowski Józef Życiński, nawiązując do dawnej tradycji tego kościoła, przywrócił mu dekretem z dnia 8 XII 1996 roku kapitułę kolegiacką.
Na szczególną uwagę w kościele zasługuje obraz znajdujący się w wielkim ołtarzu. Zajmuje on szczególne miejsce na mapie diecezji tarnowskiej tak pod względem kultu, jak i walorów artystycznych. Genezą sięga do sztuki bizantyjskiej i jest dobitnym przykładem wzajemnego przenikania się kultur Wschodu i Zachodu. Obraz ten, w typie veraikon, jest nazywany przez mieszkańców Sądecczyzny Przemienieniem Pańskim. Wizerunek o wymiarach 68 x 84 cm i grubości ok. 2 cm jest wykonany temperą na sklejonych trzech lipowych deskach różnej szerokości, na uprzednio przygotowanym podłożu malarskim. Przedstawia oblicze Chrystusa w pozie frontalnej. Twarz jest pociągła, modelowana światłocieniem utrzymanym w tonacji ugru. Szerokie czoło odsłaniają zaczesane na boki brązowo-czarne włosy rozchodzące się od zaznaczonego nad czołem przedziałka. Mocno zarysowane brązem łuki brwiowe przechodzą w cień położony po obu stronach nasady nosa. Pod nimi rozwarte oczy o dużych ciemnych tęczówkach z widocznymi źrenicami nieznacznie skierowanymi w prawo. Nos długi, prosty, ma symetrycznie wykreślone nozdrza, eksponuje cień położony od lewej strony oraz lekkie światło na jego krawędzi. Na obu policzkach zaznaczony czerwony rumieniec. Tegoż samego koloru usta z wyeksponowaną dolną wargą są otoczone zarostem. Podzielone wąsy rozchodzą się łukiem i łączą z utrzymanym w głębokim cieniu zarostem oraz brodą. Głowę otacza złoty nimb z namalowanym czerwienią roślinnym ornamentem, z którego największy usadowiony jest na szczycie. Całość uzupełnia błękitna podmalówka tła.
Obraz jest ujęty w srebrne obramowanie, którego dolną część stanowi fragment nieistniejącej obecnie całości, a wykonanej w srebrnej blasze pozłacanej sukienki. Pierwotnie pokrywała ona całą powierzchnię, ukazując oblicze Chrystusa w wycięciu właściwym dla tego rodzaju wotów. Obecnie jest to prostokątna płaszczyzna pokryta techniką rytu i puncowania. Pośrodku na owalnej tarczy napis: SPECIOSUS FORMA PRAEFILYS HOMINUM – PSALM 44. Prawą część od napisu wypełnia ornament roślinny. Natomiast lewą – dwa prześlicznej roboty ptaszęta dziobiące winogrona oraz klęcząca w żupanie postać mężczyzny w pozie modlitewnej w otoczeniu zmniejszających się wymiarowo postaci – członków rodziny. Pod nim napis MARTINUS FRANKOWICZ CIVIS SANDECENSIS DEVOTUS ERGA IMAGINEM HANC SALVATORIS PRO EXTRUENDIS LAMINIS ARGENTEIS PATRIMONIUM SUUM OBTULIT, QUIBUS IMPENSIS MAXIMA PARS IMAGINES HUIUS CONTECTA EST . ANNO DOMINI QUO ET ALTARE PERFECTUM 1636 (Marcin Frankowicz, mieszczanin sądecki, spowodowany czcią tego właśnie obrazu Zbawiciela, ofiarował majątek swój na zgromadzenie srebrnych blaszek, którymi w Roku Pańskim 1636, gdy budowano ten ołtarz, pokryto obraz). Prawdopodobnie niezachowana do dzisiaj część sukienki padła łupem Jana Łebkowicza, kramarza, który w 1723 roku splądrował kościół, zabierając między innymi srebra.
Obraz wraz z ramą otacza dekoracyjna kompozycja ufundowana w 1930 roku przez ks. Jana Wnękowicza, katechetę w kaplicy Szkolnej (kościół św. Kazimierza w Nowym Sączu). Ukazuje ona postać Pana Boga oraz gołębicę, symbol Ducha Świętego. Poniżej w obłokach widnieją uskrzydlone główki aniołów oraz rozchodzące się promienie. Projektantem tej sceny był Stefan Zbigniewicz z Tarnowa, a wykonawcą w srebrnej blasze krakowski złotnik Władysław Rogalski.
Jak już wcześniej wspomniano, obraz ten znajduje się od 1978 roku w ołtarzu głównym w specjalnej ogniotrwałej wnęce wyłożonej od wewnątrz mosiężną puncowaną blachą. Owo „pomieszczenie” przesłania opuszczana okuta zasłona nawiązująca do treści ołtarza sprzed 1971 roku, tj. sceny męki Pańskiej. Badania naukowe obrazu przeprowadzone przez ks. Tadeusza Bukowskiego dowiodły, że obraz powstał na terenie Czech w latach 1350–1370 w kręgu malarstwa I stylu czeskiego, w klasztornej pracowni franciszkańskiej, u mistrza o włoskich tradycjach warsztatowych.
Przedstawienie głowy Chrystusa należące do grupy acheiropitów, czyli obrazów powstałych w sposób naturalny, ma swój początek w legendzie. Mówiła ona, że nieuleczalnie chory król Edessu Abgar wysłał do Jezusa swojego archiwistę Hannana (Ananiasza) z listem, w którym prosił Chrystusa o przybycie do siebie, w celu uzdrowienia. Ponieważ wyruszający w drogę był również malarzem, otrzymał dodatkowo polecenie, aby w wypadku negatywnej odpowiedzi wykonał przynajmniej podobiznę. Po odszukaniu Jezusa i oddaniu listu malarz przystąpił do pracy. Było to wielce utrudnione, bowiem był niskiego wzrostu, a wielkie tłumy przesłaniały Mistrza. Dlatego aby jak najlepiej wykonać swoją pracę, wszedł na kamień. Jednak pomimo wysiłków wszelkie próby wykonania podobizny kończyły się niepowodzeniem, bowiem „nie do oddania był majestat Jego Oblicza”, które zmieniało się pod wpływem łaski. Widząc bezowocne wysiłki malarza, Chrystus poprosił o wodę, po czym się obmył, a kawałkiem płótna otarł twarz, na którym pozostał Jego wizerunek. Wtedy też wręczył tkaninę wraz z odręcznym pismem Hannanowi i nakazał, aby oddał to królowi. W załączonym liście Jezus oznajmiał, że osobiście nie może się udać do Edessy, ale przyobiecał Abgarowi, że „gdy jego dzieło będzie skończone, wyśle do niego jednego ze swoich uczniów”.Przyniesiony wizerunek uzdrowił króla tak dalece, że jedynie kilka śladów na twarzy przypominało o przebytej chorobie. Po zesłaniu Ducha Świętego przybył do Edessy św. Tomasz, który ostatecznie uleczył go i nawrócił. Wdzięczny Abgar polecił zniszczyć wszelkie bożki, a nad bramą miejską umieścił otrzymany wizerunek w miejsce dotychczasowego naczelnego bóstwa. Mijały lata. Królewski prawnuk podjął próbę reaktywowania pogaństwa, a tym samym zapragnął usunąć i zniszczyć Chrystusowy wizerunek. Aby temu zapobiec, ówczesny biskup ukrył go w kamiennej niszy wraz z zapaloną lampką oliwną, po czym całość zamurowano. Stopniowo zaczęto zapominać o cudownym wizerunku. Odkryto go przypadkowo w 544 roku podczas oblężenia miasta przez króla perskiego Chosroesema. Wówczas okazało się, że samo odbicie nie tylko pozostało nienaruszone, ale powstało jeszcze drugie, na zamykającym wnękę kamieniu, a pozostawiona przed laty lampka, płonęła w dalszym ciągu. Co było dalej? Pierwszy płócienny wizerunek zakupili od miasta w 944 roku cesarze bizantyjscy Konstanty Porfirogenetai i Romanos I, po czym umieszczono go w kościele Matki Bożej z Faros w Konstantynopolu. Po splądrowaniu miasta w 1204 roku ślad po nim zaginął. Niespodziewanie Prawdziwe Odbicie, jak go popularnie zwano, pojawiło się ponownie w 1362 roku. Wówczas to cesarz Jan V, oddał je w podzięce Genueńczykom za odebranie Turkom dawnych terytoriów bizantyjskich. Ci z kolei przewieźli wizerunek do swojego miasta i umieścili go w 1384 roku w kościele św. Bartłomieja, gdzie pozostaje do dzisiaj. Jednak obecnie powszechnie uważa się go nie za oryginał, lecz za jego bardzo wczesną kopię. Drugi kamienny (keramion) wizerunek oblicza znalazł się w syryjskim mieście Hierapolis, skąd cesarz Nicefor Focas miał go przewieźć około 965 roku do Konstantynopola, gdzie zaginął. Jak już wspominaliśmy, wizerunki te były wielokrotnie kopiowane i stały się prekursorami ikon Świętego Oblicza, z których jeden Sądeczanie nazwali Przemienieniem Pańskim. Swoistą odmianą tego typu ikony jest veraicon. Według przekazu z pogranicza legendy, rozpowszechnionej przez zakon franciszkanów w XIV wieku, dotyczy on epizodu z Drogi Krzyżowej. Mianowicie mówi, że gdy Chrystusa prowadzono na Golgotę, podbiegła do niego kobieta imieniem Weronika i otarła mu chustą umęczoną twarz. Jezus, chcąc jej wynagrodzić ten miłosierny czyn, pozostawił na płótnie swoje odbicie.
Tak więc w tradycji chrześcijańskiej spotykamy dwa rodzaje wizerunków sporządzonych przez samego Boga (theoteuktos eikon). Pierwszy to acheiropita nawiązujący do wizerunku z Edessy, gdzie twarz Chrystusa jest spokojna, pełna powagi i dostojeństwa. Takie właśnie jest nasze Przemienienie Pańskie. Drugi to wspomniany Veroikon (chusta Weroniki), gdzie oblicze Zbawiciela jest skrwawione, a głowę wieńczy korona cierniowa.
Droga, jaką nasz obraz dotarł do Nowego Sącza, jest nieznana. Niewątpliwie miały na to wpływ wielkie pożary miasta, zwłaszcza w 1486 i 1894 roku, które pochłonęły przechowywane w tutejszym ratuszu archiwalia. Nie bez znaczenia jest również zaginięcie dokumentacji franciszkańskiej po kasacie klasztoru.
Jak w takich wypadkach bywa, początki dziejów obrazu opisują podania i legendy. Najwcześniejszą z nich umieścił w 1767 roku ks. B. Sikorski, gwardianin nowosądeckiego klasztoru franciszkanów w książce Zbiór historyi łask i cudów obrazu Przemienienia Pańskiego. Przytoczył on legendy spisane przez jego dwóch poprzedników, a mianowicie ks. Franciszka Brzechfe, gwardianina zakonu w 1661 roku, i ks. Majegowskiego, sekretarza zgromadzenia w 1680 roku. Legenda mówi, że obraz ten miał namalować na drewnianej tablicy św. Łukasz Ewangelista, po czym znalazł się on w Jerozolimie. Na mocy umowy pomiędzy Portą Ottomańską a Moskwą dostał się on w ręce Wielkiego Księcia Moskiewskiego. Ten z kolei miał go podarować podczas wizyty na Węgrzech królowi czeskiemu Wacławowi II. Jednak w drodze do celu poselstwo ruskie zatrzymało się na nocleg we wsi Kamienica. Gdy rano zamierzali kontynuować podróż, naładowany wóz nie chciał ruszyć z miejsca. Nie pomogły nawet dodatkowe zaprzęgi z wołów. Zdziwieni tym posłowie sprowadzili mieszkającego w pobliżu franciszkańskiego pustelnika z prośbą o radę. Ten po namyśle i krótkiej modlitwie nakazał rozładować pojazd, a mimo to zwierzęta nie mogły go uciągnąć. Wówczas okazało się, że na wozie pozostawiono tak niewiele ważący obraz. Po jego wyjęciu wóz ruszył. Gdy historia się powtórzyła po raz drugi, świątobliwy pustelnik rzekł: „Wolą boską jest, aby ten obraz nie gdzie indziej, lecz tylko w tym miejscu pozostał”. Uczyniono więc, jak doradził mnich, po czym poselstwo odjechało na Węgry. Po przybyciu na miejsce opowiedziano całą tę historie niedoszłemu właścicielowi. Ten zaś, szanując wolę Bożą, sam przybył do tej miejscowości i założył miasto nazwane Nowym Sączem. Wystawił w nim kościół i klasztor dla franciszkanów, oddając im w opiekę wizerunek Przemienienia Pańskiego. Druga legenda mówi, że autorem dzieła jest św. Łukasz. W nieznanych okolicznościach obraz miał się dostać w ręce księcia ruskiego Lwa, ten zaś podarował go bogobojnemu pustelnikowi żyjącemu w Karpatach. W końcu ów mnich przekazał go klasztorowi franciszkanów w Nowym Sączu.
Tyle mówią legendy. Jednak pierwsza udokumentowana historycznie wzmianka o obrazie pochodzi z 1596 roku. Wizytujący wówczas klasztor prowincjał wspomina w swoim protokole o wielkiej czci, jaką odbiera ów obraz od tutejszej ludności. Rok później, podczas wizyty duszpasterskiej kard. Jerzy Radziwiłł wspomina o specjalnej kaplicy, w której jest on przechowywany. W czasie pożaru miasta w 1611 roku malowidło szczęśliwym trafem nie uległo zniszczeniu, „lecz jedynie na czole pozostały ślady ognia, jakby zmarszczki widoczne.Nie był to bynajmniej odosobniony przypadek. Pożoga obracała w zgliszcza franciszkańskie zabudowania jeszcze w latach 1486, 1522, 1743, 1769.
W 1654 roku Konstanty Lubomirski, hrabia na Wiśniczu i Jarosławiu, funduje dla obrazu nową murowaną kaplicę, która z niewielkimi zmianami przetrwała do dzisiaj (obecnie zbór ewangelicki). W zasadzie wizerunek znajdował się w niej do sierpnia 1785 roku, z niewielką przerwą spowodowaną pracami renowacyjnymi po pożarze w 1743 roku, kiedy to przechowywano go w kaplicy zamku starościńskiego.
Trudności materialne spowodowane ostatnim pożarem, a także despotyczne rządy monarchów austriackich doprowadziły do kasaty nowosądeckiego klasztoru OO. Franciszkanów. Zamieszkujących w jego murach zakonników przeniesiono do Starego Sącza. Odchodząc, chcieli wziąć ze sobą również cudowny obraz. Zdecydowanie sprzeciwiło się temu miasto, ponieważ „cudowny Obraz Przemienienia Pańskiego łączy się ściśle z założeniem Nowego Sącza i od niepamiętnych czasów szczególną cześć od mieszkańców odbiera, a z powodu jego przeniesienia do Starego Sącza powstałoby wielkie między ludem wzburzenie i narzekanie”. Z tej to przyczyny dziekan kolegiaty ks. Wojciech Mroziński wniósł do konsystorza tarnowskiego prośbę o zatrzymanie go, co zaakceptował biskup nominat Jan Duvall. 2 IX 1785 roku obraz przeniesiono do kościoła św. Małgorzaty. Razem z nim przeszło do tej świątyni bractwo Przemienienia Pańskiego, które zatwierdził w 1766 roku papież Klemens XIII. Jednak z nieznanych obecnie powodów kult obrazu zaczął upadać. Nie dość, że nie miał własnego ołtarza, to wisiał zapylony na ścianie kościoła, a bractwo przestało istnieć. Wskrzeszenie kultu zawdzięcza veraicon papieżowi Grzegorzowi XVI, który udzielił w 1845 roku odpustu zupełnego wszystkim, którzy w uroczystość Przemienienia Pańskiego odwiedzą kościół i dopełnią zwykłych warunków. Z tą chwilą znalazł się on w prawym bocznym ołtarzu nawy głównej.
Wobec krytycznego stanu technicznego w 1930 roku ikonę poddano konserwacji. Na zlecenie ks. infułata Romana Mazura prace wykonał tarnowski artysta Leszek Pindelski. Po ich zakończeniu w dniu 6 VIII 1930 roku w uroczystej procesji pod przewodnictwem bp. E. Komara obraz wprowadzono do kościoła. Ponowna jego renowacja miała miejsce w latach 1970–1971, a przeprowadził ją staraniem księdza infułata Władysława Lesiaka krakowski konserwator Józef Furdyna. 6 VIII 1971 roku uroczystą procesję z obrazem poprowadził metropolita krakowski kard. Karol Wojtyła wraz z ordynariuszem tarnowskim bp. Jerzym Ablewiczem. Wówczas też obraz został on umieszczony w ołtarzu głównym.
W tym miejscu należy wspomnieć o corocznych odpustach ku czci Przemienienia Pańskiego. Pierwotnie trwał on jeden dzień. Z biegiem lat jego liczba wzrosła do ośmiu. Do sanktuarium Przemienienia Pańskiego przybywają pielgrzymi z naszego miasta oraz całej ziemi sądeckiej i nie tylko. O powadze święta niech świadczy fakt, że w 2006 roku rozdano około 125 000 Komunii Świętej. Na tej podstawie można obliczyć, że w uroczystościach brało udział, licząc w tym dzieci, około 350 000 wiernych. Trudno byłoby stwierdzić, kiedy po raz pierwszy odbył się odpust ku czci Przemienienia Pańskiego przy sądeckiej farze. Wydaje się jednak wielce prawdopodobne, że duży wpływ na jego formę i zasięg miało wydarzenie z roku 1845, kiedy to papież Grzegorz XVI udzielił odpustu zupełnego wszystkim, którzy w uroczystość Przemienienia Pańskiego odwiedzą kościół i dopełnią potrzebnych do uzyskania odpustu warunków. Od tego czasu datuje się corocznie liczny napływ rzesz pobożnych 6 sierpnia do fary proszących łaskawego Chrystusa o przemienienie różnych trosk i cierpień życia. Przez długie lata, a chyba i wieki, odpust ku czci Przemienienia Pańskiego trwał tylko jeden dzień i był przeżywany w samo święto przypadające w kalendarzu liturgicznym 6 sierpnia. Mówią o tym ogłoszenia duszpasterskie i inne dokumenty, jakie się zachowały w archiwum parafialnym. W tym czasie nie było żadnych większych przygotowań związanych z uroczystościami odpustowymi ani też dodatkowych czy specjalnych nabożeństw dla poszczególnych stanów. Nikogo specjalnie nie zachęcano wówczas do udziału w odpuście oraz do skorzystania przy tej okazji z sakramentu pokuty. Podkreśleniem uroczystego charakteru święta było wystawienie Najświętszego Sakramentu w czasie głównej Mszy św. i podczas Nieszporów. Wierni z parafii, miasta i Sądecczyzny przybywali tutaj, kierując się wewnętrzną potrzebą, czcią dla Chrystusa Przemienionego i tradycją przekazywaną im z pokolenia na pokolenie. W samo święto można było spowiadać się tylko w godzinach przedpołudniowych i brać udział we Mszy św. odprawionej o godz. 6.00, 7.00, 8.00, 9.00, 10.30 i 12.00. Po południu były tylko Nieszpory o godz. 16.00. W miarę wzrostu nabożeństwa do Przemienia Pańskiego postarano się o rozbudowanie odpustu, przez urządzenie tzw. triduum, czyli wieczornych nabożeństw do Przemienienia Pańskiego połączonych z kazaniem i okazją do spowiedzi przez trzy dni poprzedzające samo święto. Po raz pierwszy triduum odbyło się w roku 1936, a ostatni raz w roku 1969. Celem tego triduum było przygotowanie duchowe całej parafii do głębokiego przeżycia święta przez modlitwę i wewnętrzną przemianę w sakramencie pokuty. W kazaniach wówczas wygłaszanych przypominano, czym ma być święto Przemienienia Pańskiego i jak je należy obchodzić. Ośmiodniowy odpust, jak to ma miejsce obecnie, zorganizowano po raz pierwszy w 1970 roku od 6 do 13 sierpnia. Impulsem do tego było zarządzenie biskupa tarnowskiego Jerzego Ablewicza, które ukazało się w Biuletynie Diecezji Tarnowskiej z 4.04.1970 roku. Początkowo starano się kłaść nacisk na nabożeństwa stanowe. Dlatego wierni z sąsiednich dekanatów byli zapraszani albo stanami: ojcowie, matki, młodzież i dzieci (1970 i 1973), albo parafiami (1974). W tym czasie były urządzane także nabożeństwa dla innych grup wiernych, jak byli więźniowie Auschwitz (1973), chorzy (1973), służba liturgiczna ołtarza (1974) czy głuchoniemi (1974). Od 1975 roku wprowadzono błogosławieństwo dzieci przedszkolnych i niemowląt, co najpierw miało miejsce w samo święto Przemienienia Pańskiego na Mszach św. o godz. 9.00, 10.30 i 18.00. Od roku 1977, kiedy to odpust po raz pierwszy organizował nowy proboszcz, ks. prał. Stanisław Lisowski, wszyscy wierni są zapraszani ogólnie. Obecnie od wielu lat odprawia się specjalne nabożeństwa dla chłopów, rodzin, młodzieży, dzieci (ze specjalnym błogosławieństwem), ministrantów, lektorów i Dziewczęcej Służby Maryjnej, członków parafialnego Apostolatu Trzeźwości, kombatantów drugiej wojny światowej, strażaków, chorych, a okazjonalnie jeszcze dla innych grup, np. dla kobiet z okazji Międzynarodowego Roku Kobiet w 1995 roku albo dla robotników. W ramach odpustu są wystawiane od 1970 roku misteria religijne cieszące się dawniej dużą frekwencją. Od 1970 roku program odpustu starano się ubogacać i uatrakcyjniać także wyświetlaniem filmów religijnych. Nie zapomniano o potrzebach młodzieży. Dla niej, ale także dla dorosłych, koncertowały młodzieżowe zespoły muzyczne. Dziś element muzyczny odpustu to już mały, nieformalny festiwal piosenki religijnej. Codziennie po Mszy św. wieczornej występują młodzieżowe zespoły muzyczne różnych parafii z terenu całej diecezji, a ponadto występują także znane zespoły z całej Polski, wśród nich Promyczki Dobra, Tomek Kamiński, Magda Anioł, Saruel, Siewcy Lednicy i wiele innych. Sława Odpustu ku czci Przemienienia Pańskiego jest rozsławiana po różnych zakątkach Polski i zagranicy. Przyczyniają się do tego sami pielgrzymi, jak również sami sądeczanie rozsiani prawie po całej kuli ziemskiej. Dzięki temu również w inne dni w ciągu roku przybywają pielgrzymi, grupowo, rodzinami, indywidualnie, aby poznać to święte miejsce i zaczerpnąć duchowych sił, przemieniając swoje życie na lepsze.
Obraz Przemienienia Pańskiego ma kilka znaczących kopii, które rozsławiły to święte miejsce. Wystarczy wspomnieć Kazachstan, Białoruś, Brazylię, Peru czy też najbardziej znaną kopię z Pól Lednickich, gdzie wielotysięczna rzesza młodych ludzi modli się przed tym wizerunkiem, dokonując uroczystego wyboru Chrystusa na swego przewodnika i oddając w Jego ręce swoje życie. Należy nadmienić, że zanim ta kopia znalazła się na Polach Lednickich w 2002 roku, peregrynowała, odbierając cześć w parafiach diecezji tarnowskiej, a później w większych ośrodkach duszpasterstwa młodzieży, jak Kraków, Warszawa i Poznań.
Ważnym elementem oddziaływania świętego Oblicza Jezusa z Nowego Sącza był czas tarnowskiej pieszej pielgrzymki na Jasną Górę. Od 2002 roku przez kolejne trzy lata wraz z blisko 12-tysięczną rzeszą pielgrzymów wędrowała kopia cudownego obrazu. Każdy rok miał wówczas specjalne hasło i program, który kładł nacisk na przemianę wewnętrzną człowieka, którego źródłem jest Chrystus.
Patrząc na historię sanktuarium i Świętego Oblicza, można by rzec, że sądecka góra Tabor, jak często to miejsce nazywają ludzie, jest miejscem szczególnym, świętym, do którego warto przyjeżdżać. Zawsze, choćby się było na początku tylko ciekawym turystą, odjeżdża się z tego miejsca już jako ubogacony pielgrzym.
Jeśli ktoś nie wierzy, niech przyjedzie, a jeśliby nadal ktoś nie wierzył, niech zajrzy do wpisów w księgach łask, o których celowo tu nie ma mowy, aby spotęgować chęć przyjazdu do tego szczególnego miejsca, jakim jest sanktuarium Przemienienia Pańskiego w Nowym Sączu.
nasze trasy terminy kraje przeczytaj o naszych trasach