sanktuaria w Polsce

Nowe Miasto nad Pilicą
Tadeusz Pulcyn

Nowe Miasto położone wśród pięknych lasów nad Pilicą ma już przeszło 600 lat. W zachowanym do dziś akcie fundacyjnym czytamy, że 27 grudnia 1400 roku „książę mazowiecki Siemowit IV, chcąc wynagrodzić zasługi cześnika rawskiego Prandoty, podnosi jego posiadłości dziedziczne do rangi miasta...”

Parafia nowomiejska pw. Opieki Matki Bożej Bolesnej istnieje tu od XV wieku. W tym czasie nastąpił rozkwit miasta słynącego m.in. z licznych warsztatów rzemieślniczych i handlu; w tutejszych jarmarkach św. Marcina uczestniczyli kupcy z całej Polski.

Obecny kościół parafialny został wybudowany w 1856 roku. Jest w nim cenny zabytek – figura Matki Bożej zwana Pietą Gostomską.

Pod koniec XIX wieku Nowe Miasto było znanym w kraju i Europie kurortem, odwiedzanym przez bogatych przemysłowców, nauczycieli, pisarzy, muzyków nie tylko z Warszawy, ale także Petersburga i Paryża. Przyciągał ich utworzony w 1873 roku przez dr. Jana Bielińskiego Zakład Przyrodoleczniczy, który serwował ozdrowieńczą wodę źródlaną. W uzdrowisku bywali Bolesław Prus, Eliza Orzeszkowa, Henryk Sienkiewicz, Maria Konopnicka, Ignacy Paderewski...

Bracia Mniejsi Kapucyni, sprowadzeni do Warszawy z Włoch przez króla Jana III Sobieskiego w 1681 roku, do Nowego Miasta zawitali dopiero w roku 1762. Najpierw wybudowali tu kaplicę, potem klasztor, wreszcie kościół. W 1786 roku w dzień odpustu św. Franciszka – 4 października – odprawiono w kapucyńskiej świątyni pierwszą Mszę.

W nowomiejskim klasztorze żyło wielu wybitnych zakonników, m.in. Rafał Mazurkiewicz – pisarz ludowy, Franciszek Szymanowski – założyciel gospód chrześcijańskich, w których nie podawano alkoholu, Prokop Leszczyński – pisarz religijny, Albin Konwerski – mistyk, Bernard Grotowski – kartograf i plastyk, Benwenuty Majtler – rzeźbiarz, autor słynnego konfesjonału, w którym spowiadał m.in. bł. Honorat Koźmiński (1829–1916). I on jest największą osobistością pośród mieszkańców tego klasztoru. Przebywał w nim od 1892 roku do dnia śmierci.

W latach międzywojennych klasztor rozbudowywał się. Powiększono m.in. chór zakonny i dobudowano tak zwane skrzydło nowicjackie; niestety podczas okupacji hitlerowskiej budynek zajęły wojska niemieckie, a po wyzwoleniu urządzono w nim szpital. Dopiero 16 stycznia 1945 roku miasto zostało oswobodzone. W klasztorze zamieszkali kapucyni uwolnieni z Pruszkowa po powstaniu warszawskim. W latach 1957–1963 po wielu staraniach odzyskano budynek nowicjacki, w którym otwarto Niższe Seminarium Duchowne Kapucynów...

Sanktuarium patrona miasta i diecezji

W 1962 roku świętowano jubileusz 200–lecia pobytu zakonników w nowomiejskim klasztorze. W ostatnim czterdziestoleciu zaś najważniejszym wydarzeniem dla miasta i zakonu była beatyfikacja o. Honorata – w 1988 roku w Rzymie – i wybranie go na patrona powstałej w 1992 roku diecezji łowickiej.

Pięć lat później w obecności ordynariusza łowickiego bp. Alojzego Orszulika, jego sufragana bp. Józefa Zawitkowskiego i prowincjała kapucynów o. Piotra Stasińskiego – bł. Honorata ogłoszono patronem miasta. W przededniu uroczystości patronalnych wojewoda radomski Mirosław Szatkowski powiedział: „Chciałbym wszystkim mieszkańcom Nowego Miasta pogratulować szczególnego patrona (...), osoby, która jeszcze całkiem niedawno była członkiem tej społeczności. Nie przypomina tych z ołtarzy, którzy wywodzili się gdzieś z mroków historii...

To szczególny patronat, ale i zobowiązujący. Otrzymanie patronatu nie wieńczy dzieła, ale zaczyna jakąś drogę, nie tylko w sferze religijnej, ale i w sferze ważnej dla życia świeckiego. Mam na myśli czynnik integrujący, jako że przeżywamy coś w rodzaju kryzysu poczucia jedności w dużych zbiorowościach...

Dla młodzieży niech będzie punktem odniesienia w poszukiwaniu wartości życiowych, niech służy rozwojowi duchowemu i materialnemu waszego środowiska”.

W 2000 roku Nowe Miasto obchodziło 600–lecie istnienia. Podczas głównych uroczystości – 16 czerwca – bp. Józef Zawitkowski otrzymał honorowe obywatelstwo miasta, zaś 2 lutego 2001 roku bp Alojzy Orszulik wydał dekret ustanawiający kapucyński kościół św. Kazimierza sanktuarium bł. Honorata Koźmińskiego.

Nowe sanktuarium jest coraz liczniej nawiedzane przez diecezjan. Jego kustosz bowiem, o. Jan Jurczak, już od kilku lat z entuzjazmem je popularyzuje; organizuje tak zwane Niedziele Honorackie; uzgadnia z księżmi proboszczami – bliższych i dalszych parafii – terminy i przyjeżdża do ich wspólnot z kazaniami, w których przede wszystkim przybliża sylwetkę niezwykłego błogosławionego rodem z Podlasia, ale dla nieba zrodzonego na Mazowszu. Po kazaniu o. Jana wierni mogą zawsze nabyć książki o świątobliwym zakonniku. Ogromnym powodzeniem cieszy się informator autorstwa ojca kustosza – Sanktuarium bł. Honorata w Nowym Mieście. – Tu jest wszystko, co chciałabym wiedzieć – mówi pątniczka z Tomaszowa. – A najważniejsze jest to, że w sanktuarium o każdej porze mogę się wyspowiadać, najchętniej w konfesjonale (w kształcie trzydrzwiowej zamkniętej szafy), w którym o. Honorat jednał grzeszników z Chrystusem... i łączył ludzi między sobą.

Ojciec kustosz podkreśla, że sanktuarium Honorackie nie przyciąga pątników tak jak Częstochowa, Licheń czy Łowicz. Są jednak wierni, którzy znają to miejsce święte z opowiadań swoich przodków i oni są wielkimi ambasadorami bł. Honorata. Niedawno przyszła kobieta, która wyznała, że jej pradziadek spowiadał się u Błogosławionego, który przed rozgrzeszeniem odesłał penitenta na pobliski cmentarzyk na rozmyślanie, bo – jak mówił – nie był on jeszcze usposobiony do pojednania się z Bogiem.

– Gdy po beatyfikacji relikwie o. Honorata w srebrnej trumnie wynieśliśmy na ołtarz – mówi ojciec kustosz – zwiększyła się liczba pątników i penitentów. Długo wpatrują się w obraz, na którym błogosławiony klęczy na rumowisku w otoczeniu ciemnych chmur i modli się. Wyjaśniam wtedy, że obraz symbolizuje czasy zaborów, gdy wszystko, co polskie i katolickie było niszczone, a on nie załamywał rąk. Pytał Boga, co ma czynić. Gdy nie wolno mu było opuszczać klasztoru i głosić kazań, prawie wyłącznie spowiadał. Właśnie konfesjonał wykorzystał do budowania dzieła, które dziś zdumiewa nawet wrogów Kościoła. „Niejedna dziewczyna – pisze P. Brzozowska – usłyszała spoza kratek konfesjonału zadziwiającą radę czy zalecenie jako wolę Boga, a po latach oglądała nie mniej zadziwiające owoce swojego posłuszeństwa”. Spośród penitentów – młodych chłopców i dziewcząt – znalazł duchowych liderów, z którymi założył zgromadzenia zakonne. Ich członkowie – prawdziwe zakonnice i prawdziwi zakonnicy – nie noszą do dziś habitów i są wtopieni w życie codzienne kraju.

To była potrzeba chwili, którą o. Honorat wykorzystał. Uważał, że okupanci rozpijają młodzież, ludność wiejską, założył więc zgromadzenia, które m.in. zakładały gospody bez wyszynku, gdzie uczniowie przychodzili po szkole pić soki owocowe, gospodarze po sprzedaniu płodów rolnych na targowisku nie szli do karczmy, żeby się upić, ale „do sióstr, żeby zjeść gorącą strawę” i wrócić do domu z nieroztrwonionym zarobkiem.

Inne zgromadzenia zakładały ochronki dla sierot po powstańcach listopadowych, którzy zginęli lub zostali wywiezieni na Sybir, jeszcze inne organizowały szkoły zawodowe dla młodzieży ze środowisk robotniczych. Powstało też liczne zgromadzenie, którego członkinie były etatowymi robotnicami fabrycznymi.

Władze carskie wyliczyły, że pod koniec XIX wieku tak zwanych ludzi Honorata było około 40 000. Wróg przesadzał w swoich ocenach, ale bądź co bądź np. w regionie żyrardowsko – łódzkim co dziesiąta robotnica należała do wspólnoty honorackiej.

Dziś członkowie wielkiej rodziny bł. Honorata pracują w dziewiętnastu krajach na wszystkich kontynentach. Chociaż ich założyciel nie doczekał niepodległości, w dużej mierze jednak przyczynił się do jej odzyskania przez odrodzenie wewnętrzne wielu Polaków i Polek. Gdy przyszedł stosowny moment, miał kto się upomnieć o zwrócenie Polsce wolności.

Prawie 28 lat o. Honorat był w Zakroczymiu i tam właśnie założył większość zgromadzeń. Gdy władze carskie w 1892 roku wypędzały go stamtąd (wraz z kilkoma starcami z innych klasztorów) do Nowego Miasta, straszyły: Tam będzie wasz grób (nie wolno im było przyjmować nowych kandydatów do zakonu). O. Honorat zaś mówił pewnie: Tam będzie nasz grób i nasza kolebka. Słowa te okazały się prorocze, bo od 1905 roku, gdy po 40 latach pozwolono przyjąć tu pierwszego nowicjusza, nigdy nie narzekaliśmy na brak powołań; od tamtej pory stale mamy tu nowicjat, a więc kolebkę zakonu. Obecnym gwardianem nowomiejskiego klasztoru jest o. Stanisław Filipek, który przez 15 lat był misjonarzem w Gwatemali. Tutejsza wspólnota zakonna liczy dziś trzydziestu zakonników.

Trzeba, aby poznał go cały Kościół

Najliczniejsze grupy pielgrzymów zjeżdżają do sanktuarium 2 sierpnia na odpust Matki Bożej Anielskiej i 13 października w święto patronalne bł. Honorata. Odpusty obchodzone są również na św. Kazimierza, patrona świątyni – 4 marca, na św. Feliksa, patrona dzieci – 18 maja, na św. Franciszka, założyciela zakonu – 4 października i w uroczystość Niepokalanego Poczęcia – 8 grudnia.

Przy okazji tych uroczystości pątnicy chętnie odwiedzają nasze muzeum. Eksponaty wyłożone w gablotach ich zdumiewają. Budzi niedowierzanie fakt, że o. Honorat naprawdę używał dyscypliny, włosiennic, kolczug. Świadek w procesie beatyfikacyjnym dostarczył dokument, w którym zaświadcza, że jego brat, lekarz, widział żelazny łańcuszek wciskający się w ciało Błogosławionego. – O. Honorat, gdy nie mógł perswazją i modlitwą sprowadzić penitenta na drogę prawdziwej wiary, umartwiał się; zakładał kolczugi, chodził we włosiennicy, często smagał się dyscypliną, aby wyjednać mu u Boga łaskę nawrócenia – wyjaśnia ojciec kustosz.

Patron diecezji łowickiej mawiał: „Będę pamiętał, wychodząc z klasztoru, że wychodzę do Chrystusa, idę do Chrystusa i do Chrystusa wracam – jako Chrystusowy”. Był Chrystusowy – potwierdził to całym swoim życiem. W notatniku duchowym wypisywał program dnia. Nie miał jednej wolnej chwili. Modlitwą i pracą wypełniał każdą minutę, pozostawił po sobie wielką rodzinę honoracką i 68 000 stron „zapisanych maczkiem”. Jego pisma wciąż są opracowywane. Stały się źródłem kilkudziesięciu prac doktorskich i magisterskich pisanych zarówno przez osoby duchowne, jak i świeckie. „Inne sprawy znam dzięki informacjom Kongregacji ds. Świętych, tę zaś znam osobiście – powiedział Jan Paweł II. – O. Honorat jest wielką postacią. Trzeba, aby poznał go cały Kościół”.

nasze trasy terminy kraje przeczytaj o naszych trasach